Potencjalny wybawiciel amerykańskiego Chryslera włoski Fiat sam jest w tarapatach. Pod koniec 2008 r. jego zyski spadły aż o 44%. Włoski koncern przeżywa podobne kłopoty, co wszyscy producenci aut na świecie: prognozy sprzedaży na 2009 r. obniżył aż o 20%.
Amerykańscy politycy zaczynają mieć wątpliwości, czy należy zgodzić się na taką transakcję. Bo to by oznaczało pośrednie subsydiowanie włoskiej firmy za pieniądze amerykańskich podatników. Wpływowy senator z New Jersey Robert Menendez wprost zażądał, żeby administracja prezydenta Baracka Obamy zażądała całkowitego zwrotu już pożyczonych Chryslerowi pieniędzy, gdyby jego akcje przejął Fiat. Do tej pory Chrysler dostał od rządu kredyty w wysokości 5,5 mld USD i liczy na kolejne 3 mld.
Amerykanów irytuje także to, że Włosi - bez wydania nawet jednego centa, a jedynie dając Chryslerowi dostęp do swoich technologii - mają stać się właścicielami 1/3 amerykańskiego koncernu. Z dostępem do kanałów dystrybucji.
Jednak bez mariażu z Włochami Chrysler może po prostu zbankrutować. Jego sytuacja jest gorzej niż krytyczna, pisze "GW". W grudniu odnotował 53% spadek sprzedaży. Żeby ratować sprzedaż, Chrysler zdecydował się na kolejną akcję obniżek i rabatów, oferując m.in. zerowe oprocentowanie kredytów i upusty.