Po 2012 r. nowe auta w Unii Europejskiej będą mniej paliły, za to będą o wiele więcej kosztowały. Bruksela przedstawiła sporny projekt prawa, które ma doprowadzić do ograniczenia emisji CO2 przez samochody.
- Chodzi o to, by zmniejszyć emisję dwutlenku węgla z samochodów i pomóc w walce z ocieplaniem klimatu - tłumaczył europejski komisarz ds. środowiska Stavros Dimas.
Gazeta Wyborcza przypomina, że sektor motoryzacyjny to najpotężniejsze lobby przemysłowe w Unii. Do ostatniej chwili trwała walka o to, w jaki sposób nowy uśredniony limit emisji będzie rozdzielony pomiędzy producentów i poszczególne modele aut. Niemieccy producenci (specjalizujący się w produkcji dużych aut) proponowali, by większy ciężar samochodu automatycznie pozwalał na dużo wyższe limity i żeby kary za przekroczenie limitów były małe. O co innego zabiegały koncerny z Włoch i Francji - jak najmniejsze odchylenia od przyjętego limitu i szybko rosnące kary. Kłócono się nawet w samej Komisji Europejskiej - grecki komisarz ds. środowiska, Dimas (zwolennik ostrych kar) kłócił się z niemieckim komisarzem ds. przemysłu Gunterem Verheugenem.
Ostatecznie KE zaproponowała, by nowy limit emisji był tylko uśrednioną wartością dla całej floty samochodów. Cięższe modele dostaną wyższe limity (np. 150 g CO2/km dla aut o wadze ponad 2 t). Koncerny będą też mogły łączyć się w grupy, np. Porsche mogłoby wtedy obliczać swoją średnią razem z producentem małych aut. Komisja zapewnia - krzywa ustalająca limity jest tak skonstruowana, że większy koszt poniosą producenci paliwożernych samochodów.
Tych, którzy się nie dostosują, czekają kary. W 2012 r. przekroczenie limitu emisji będzie kosztowało 35 euro za każdy gram nadmiarowej emisji od każdego samochodu. W 2015 r. będzie to 95 euro. Firmy produkujące mniej niż 10 tys. aut rocznie podlegałyby osobnym przepisom.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Auta czyste = auta droższe