Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Wypadek z udziałem auta bezzałogowego Ubera ożywił debatę na temat tego, kto ponosi odpowiedzialność za incydenty w przypadku, gdy pojazd nie ma kierowcy. Australijscy naukowcy opracowali system, który może pomóc rozwiązać ten problem.
- Rozdział odpowiedzialności za wypadki bądź incydenty z udziałem samochodów wyposażonych w technologię autonomicznej jazdy zależy od stopnia autonomii, jakim operuje dany pojazd.
- System operty o technologię łańcucha bloków zbierałby dane z czujników samochodu na wypadek potrzeby wyjaśnienia incydentów bezpieczeństwa z udziałem pojazdu.
- Autorzy pomysłu wskazali, że oparcie systemu na technologii blockchain mogłoby być gwarantem autentyczności danych w chwili, w której miałyby one posłużyć jako dowód w dochodzeniu powypadkowym.
Propozycję opartego na technologii blockchain systemu badacze z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney oraz działu Data 61 australijskiej firmy CSIRO opublikowali w internetowym magazynie naukowym arXiv.
Naukowcy zaznaczyli, że rozdział odpowiedzialności za wypadki bądź incydenty z udziałem samochodów wyposażonych w technologię autonomicznej jazdy zależy od stopnia autonomii, jakim operuje dany pojazd.
Względem tych aut, które w jakimś stopniu kontrolowane są przez człowieka, przypisanie winy za wypadek powinno odbywać się na podstawie analizy czynności, które doprowadziły do incydentu oraz uwzględnieniu tego, czy były one podejmowane przez obecnego na pokładzie człowieka, czy też przez system jazdy autonomicznej.
Względem zaś samochodów w pełni autonomicznych, wina może być przypisywana więcej niż jednej stronie - w tym producentowi, centrom serwisowym, ostatecznie zaś - właścicielowi pojazdu.
Czytaj: Czarny dzień dla autonomicznych samochodów.
Badacze stwierdzili, że producent samochodu może być pociągnięty do odpowiedzialności za wypadek wówczas, gdy został on spowodowany przez wady produkcyjne pojazdu. Dostawca systemu pokładowego - wówczas, gdy incydent spowodowały błędy w oprogramowaniu, centrum serwisowe zaś - kiedy nie dopatrzyło należytych starań przy serwisowaniu pojazdu. Właściciel samochodu odpowiedzialność za wypadek - według zespołu - miałby ponosić w chwili, kiedy stwierdzono by, że nie zaktualizował oprogramowania według zaleceń producenta, bądź zaniechał czynności, które mogłyby zapobiec wypadkowi.
Powyżej określone warunki graniczne zdaniem naukowców mogą posłużyć za podstawę dla działania systemu opartego o technologię łańcucha bloków, który zbierałby dane z czujników samochodu na wypadek potrzeby wyjaśnienia incydentów bezpieczeństwa z udziałem pojazdu.
Autorzy pomysłu wskazali, że oparcie systemu na technologii blockchain mogłoby być gwarantem autentyczności danych w chwili, w której miałyby one posłużyć jako dowód w dochodzeniu powypadkowym - technologia ta bowiem może dać gwarancję, że dostęp do odczytów danych z czujników mają wyłącznie powołane do tego strony, a ingerencja zewnętrzna w zapisy jest niemożliwa bez wykrycia.
Zdaniem naukowców, technologia blockchain może posłużyć jako metoda uwiarygadniania danych z odczytów czujników nie tylko w rozstrzygnięciach spraw dotyczących wypadków z udziałem samochodów autonomicznych. Może też ona znaleźć zastosowanie w urządzeniach Internetu Rzeczy, a także łańcuchu dostaw (przy sprawdzaniu autentyczności produktów).
Blockchain jest technologią pozwalającą na tworzenie zdecentralizowanych i rozproszonych baz danych, która najczęściej służy do obsługi transakcji wirtualnych walut.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Blockchain na usługach aut autonomicznych