Pomysł Waldemara Pawlaka nie wejdzie w życie. Zamiast tego od początku przyszłego roku ma się zmienić system opodatkowania samochodów rejestrowanych w naszym kraju.
Ten pomysł resort finansów określił jednak jako niemożliwy do zrealizowania. - U naszych sąsiadów po dopłaty zgłosiło się już prawie 400 tys. kierowców, wyjaśnia wiceminister finansów Maciej Grabowski. - Szacujemy, że u nas w pierwszym okresie chętnych mogłoby być ok. 200 tys., czyli w budżecie musiałoby się znaleźć blisko miliard złotych. Takiej kwoty nie mamy. Resort finansów postanowił więc zaproponować inne rozwiązanie, które ma nas zachęcić do jeżdżenia autami emitującymi mniej szkodliwych substancji do atmosfery - podatek ekologiczny. - Niewątpliwie rozwiązanie to mogłoby przynieść więcej korzyści niż stosowane obecnie, pod warunkiem że podatek byłby płacony co roku, a nie tylko w momencie rejestracji, uważa Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. 14,3 roku wynosi średni wiek samochodów obecnie zarejestrowanych w Polsce. Zdaniem Drzewieckiego rynek dobrze przyjmie taką propozycję pod warunkiem, że stawki zostaną odpowiednio wyliczone. - Kalkulacja musi być tak przeprowadzona, aby zachęcić do wymiany samochodów emitujących więcej szkodliwych spalin na auta "czystsze".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budżetu nie stać na dopłaty do aut