Amerykanie podważają kolejny mit współczesnej motoryzacji: współdzielenie samochodów wcale nie zmniejszyło ruchu samochodowego. Wręcz przeciwnie: zwiększyło go. Bo na Ubera i Lyfta ludzie przesiadają się częściej z miejskich autobusów niż z prywatnych samochodów.
- Niemal dwie trzecie przejazdów Uberem czy Lyftem to podróże, które mogłyby się odbyć transportem publicznym.
- Najczęściej chodzi o możliwość wypicia alkoholu na spotkaniu ze znajomymi albo uniknięcie opłat parkingowych.
- Tylko co dziesiąta osoba korzystająca z car-sharingu pozbyła się własnego auta.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Car-sharing też korkuje miasta