Spada liczba zamówień na najcięższe modele. Sprzedawcy ciężarówek o masie całkowitej powyżej 16 ton muszą się pogodzić w tym roku z mniejszymi zyskami. Popyt rośnie jedynie na lżejsze auta.
Importerzy ciężarówek zaskoczeni są także brakiem popytu na modele budowlane. - Przetargi nie są rozstrzygane, więc budowlańcy nie odbierają samochodów - mówi w dzienniku szef marketingu w dziale samochodów ciężarowych Mercedes-Benz Polska Artur Domański. Dodaje, że zatkał się nawet rynek samochodów używanych. Powodem nie jest bankructwo Ricoe i pojawienie się na rynku dodatkowych 2 tys. samochodów, ale ogólny spadek zapotrzebowania. - Nawet Rosjanie nie przyjeżdżają po stare auta - dziwi się przedstawiciel Iveco Krzysztof Moczulski.
W 2007 r. sprzedaż największych samochodów ciężarowych wzrosła o 60 proc. w stosunku do 2006 r., natomiast rynek przewozów nie rósł tak szybko - uważa w dzienniku Mariusz Zawistowski z Renault Trucks Polska. Nadpodaż ciężarówek doprowadziła nawet do spadku stawek transportowych.
Dyrektor handlowy Apreo Logistics Piotr Pawłowski dodaje, że w czasie boomu przewoźnicy powodowani nadmiernym optymizmem kupili dużo ciężarówek, dopasowując ich liczbę do obrotów w najbardziej pracowitych dla transportu miesiącach roku, czyli październiku i listopadzie. Dlatego w miesiącach spadkowych, np. w pierwszym kwartale, samochody stoją bez pracy - według informacji przedstawiciela Pirelli Marcina Wieteski, na które powołuje się "Rz", sprzedaż opon do samochodów ciężarowych zmniejszyła się w pierwszym kwartale o 20 proc.
Nadmiar samochodów nie jest jedynym zmartwieniem branży. - Odnotowany został spadek liczby transportów wywozowych z Polski do krajów UE - stwierdza Pawłowski. Przewoźnicy mają mniejsze przychody, a niektórzy muszą płacić zawyżone raty leasingowe, bo w ostatnich dwóch latach z powodu zbyt małych dostaw samochodów ciężarowych często kupowali je po wysokich cenach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ciężarówkowy biznes wyhamowuje