Były niemiecki bankier został skazany przez sąd w Monachium na 8,5 roku więzienia za przyjęcie gigantycznej łapówki od głównego władcy Formuły 1 Berniego Ecclestone'a, któremu teraz również grozi proces.
Prokuratura domagała się 10 lat pozbawienia wolności, ale sąd uznał za okoliczność łagodzącą przyznanie się oskarżonego do winy. Gribkowsky żądał od Ecclestone'a 50 mln USD; ostatecznie zadowolił się mniejszą sumą, którą ulokował w jednej z fundacji w Austrii. Były bankier spędził już 1,5 roku w areszcie tymczasowym. Sam proces trwał 8 miesięcy.
Sprawa może mieć poważne konsekwencje dla 81-letniego dziś szefa Formuły 1. Wg prokuratora Christopha Rodlera, Ecclestone wcale nie był - jak przekonywał przed sądem w Monachium, gdzie zeznawał w charakterze świadka - ofiarą szantażu ze strony Gribkowsky'ego, a wręcz przeciwnie - "stroną korzystającą z aktu korupcji".
Jak twierdzi Rodler, za doprowadzenie do sprzedaży praw funduszowi CVC za sumę 839 mln USD Ecclestone otrzymał od Gribkowsky'ego prowizję 66 mln USD ze skarbca banku BayernLB.
Ewentualny proces Ecclestone'a mógłby mieć poważne reperkusje dla całej Formuły 1. Wg dziennika "Handelsblatt" prawdopodobne byłoby wycofanie się z rywalizacji niektórych zespołów, m.in. Mercedesa, który za zasadę wziął sobie unikanie przedsięwzięć skompromitowanych korupcją.
BayernLB był spadkobiercą praw do Formuły 1, należących do grupy medialnej Leo Kirch. Po bankructwie tej grupy w 2002 r. bank chciał sprzedać prawa po jak najlepszej cenie, aby odzyskać część swoich pieniędzy.