Debiutujący w Formule 1 brytyjski team Virgin Racing (wcześniej znany jako jako Manor GP) jest siódmym zespołem, który skompletował kierowców na nowy sezon. Wcześniej uczyniły to Ferrari, McLaren-Mercedes, Red Bull-Renault, Williams, Force India-Mercedes oraz Lotus. Swojego partnera w ekipie Renault wciąż nie poznał Robert Kubica.
W ostatnich dniach sporo mówi się o tym, że Kubica może w tej sytuacji rozwiązać - bez żadnych konsekwencji, jak twierdzi jego menedżer (podobno miał taką klauzulę w umowie) - kontrakt zawarty w październiku i szukać nowego pracodawcy. Ta sytuacja sprawiła, że nazwisko Polaka znów pojawiło się na "rynku transferowym". W prasowych spekulacjach jest kojarzony z Mercedes Grand Prix. Niemiecki zespół przejął większościowe udziały w Brawn GP-Mercedes, który w 2009 r. triumfował w klasyfikacji MŚ konstruktorów i kierowców za sprawą Brytyjczyka Jensona Buttona.
Niemieckie media piszą o tym, że Mercedes, po przejęciu większościowego pakietu udziałów, zamierza stworzyć w pełni niemiecki team, z dwójką niemieckich kierowców. W tym kontekście faworyzują dotychczasowego partnera Kubicy z BMW-Sauber - Nicka Heidfelda. W weekend natomiast pojawiły się informacje, że do Formuły 1 ma zamiar wrócić Michael Schumacher, w dodatku siedmiokrotny mistrz świata ma prowadzić negocjacje z niemieckim koncernem w tej sprawie.
Nieco w cieniu tego zamieszania szefostwo Lotusa ogłosiło, że w przyszłym sezonie w jego barwach będą się ścigać: dotychczasowy kierowca Toyoty (która wycofała się z F1) - Włoch Jarno Trulli oraz Fin Heikki Kovalainen, z którym nie przedłużył kontraktu McLaren-Mercedes.
McLaren-Mercedes, jako partnera dla Brytyjczyka Lewisa Hamiltona, pozyskał na nowy sezon broniącego tytułu Jensona Buttona. Jego kolega z Brawn GP-Mercedes Brazylijczyk Rubens Barrichello zasilił ekipę Franka Williamsa i dołączył w ten sposób do niemieckiego debiutanta Nico Huelkenberga.
Przed Lotusem miejsca w obydwu bolidach na przyszły rok zapełnił team Force India-Mercedes, przedłużając kontrakt z Niemcem Adrianem Sutilem i zatrudniając Włocha Vitantonio Liuzziego. Natomiast Red Bull-Renault, jako jedyny zespół w stawce, będzie startował bez zmian w składzie, czyli z Niemcem Sebastianem Vettelem i Australijczykiem Markiem Webberem (mają kontrakty ważne do 2011 r.).
Oprócz Renault i Mercedes Grand Prix, jedno wolne miejsce mają ekipy: Toro Rosso-Ferrari - u boku Szwajcara Sebastiena Buemiego (mówi się najczęściej o Hiszpanie Jaimem Alguersuarim), a także ekipa debiutująca w cyklu Grand Prix Campos Meta, która dotychczas zatrudniła tylko Brazylijczyka Bruno Sennę.
Wciąż nie wiadomo kto będzie się ścigał w barwach amerykańskiego US F1, który przed swoim debiutem w Formule 1 prowadzi rozmowy z Hiszpanem Jose Marią Lopezem i byłym mistrzem świata, Kanadyjczykiem Jacquesem Villeneuvem.
Jeszcze większe problemy ze skompletowaniem składu może mieć Peter Sauber, który odzyskał od BMW udziały w swoim zespole. Jednak wciąż szuka sponsorów, którzy umożliwią mu dopięcie budżetu. Tu, jak na razie jednym z głównych kandydatów wydaje się być Nick Heidfeld, o ile nie znajdzie nowego pracodawcy. Pojawiły się informacje, że prowadzone są rozmowy w tej sprawie z Japończykiem Kamui Kobayashim, który udanie zadebiutował w Formule 1 w barwach Toyoty (zanim ogłosiła pożegnanie z rywalizacją), gdy zastąpił w dwóch ostatnich wyścigach Timo Glocka, który przechodził rehabilitację po wypadku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Formuła 1: niekompletna układanka. Co zrobi Renault?