Dwaj europejscy potentaci motoryzacyjni uzgodnili, jak mają wyglądać nowe unijne przepisy ograniczające emisję dwutlenku węgla z aut.
Dwa kraje produkujące najwięcej aut w Europie postanowiły jednak, że sposób dojścia do tego limitu będzie inny, niż proponowała Bruksela. Inny, czyli bardziej korzystny dla koncernów francuskich (Renault, PSA) i niemieckich (Daimler Mercedes-Benz, Volkswagen i BMW), pisze 'Gazeta Wyborcza".
Komisja Europejska proponowała, żeby limit 120 g/km zaczął obowiązywać już od 2012 r. Producenci samochodów emitujących ponad 120 g CO2 mieli płacić grzywnę od każdego auta, które przekraczałoby ten limit, proporcjonalną do wielkości przekroczenia. W grę wchodziło nawet 95 euro za każdy gram CO2 ponad limit.
Dla Francuzów, taka propozycja byłaby do zaakceptowania bo już obecnie francuski przemysł samochodowy, który produkuje ponad 3 mln aut rocznie, jest europejskim liderem zmniejszania emisji CO2. Samochody marek Peugeot, Citroen i Renault emitują średnio 142-147 g CO2.
Jednak dla niemieckich producentów propozycja Komisji byłaby katastrofą. Niemiecki przemysł motoryzacyjny (prawie 6 mln aut rocznie) specjalizuje się w produkcji dużych samochodów. Obecne modele koncernu Daimler emitują średnio aż 188 g CO2 na kilometr (to najgorszy wynik w Europie). Auta Volkswagena średnio emitują ok. 166 g/km.
Niemcy postanowiły więc dogadać się z Francją, by wspólnie przygotować własną wersję nowych przepisów. Teraz niemiecka kanclerz Angela Merkel ogłosiła, że kompromis z prezydentem Sarkozym został osiągnięty.
Producenci samochodów dostaną dodatkowe kilka lat "okresu przejściowego" na modyfikację konstrukcji, a kary za przekraczanie limitu emisji będą mniejsze, niż proponowała Komisja.
Protestują organizacje ekologiczne wskazując, że porozumienie to autostrada do klimatycznej katastrofy. Wg nich spowoduje ono, że faktyczny limit emisji CO2 podwyższy się do 138 g na kilometr.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Francja i Niemcy dogadały się co do moto-emisji CO2