-
GP
Opublikowano: 25 cze 2018 19:39
Amerykański producent motocykli, firma Harley-Davidson stanęła przed dylematem: podnieść ceny motocykli albo przenieść część produkcji do Europy. Wybrała to drugie.
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych i kultowych marek jednośladów właśnie ogłosiła, że część produkcji przeniesie do Europy. O tej decyzji firmy Harley-Davidson w poniedziałek poinformowała stacja USA Today.
Jakie będą konsekwencje? Odwrotne do tych, które miały wywołać cła nałożone na europejski eksport do USA stali i aluminium. Amerykańscy pracownicy prawdopodobnie stracą pracę, bo firma uzasadnia kroki właśnie taryfami na stal, które wprowadza administracja Donalda Trumpa.
16 proc. obrotów handlowych marki pochodzi ze sprzedażny w Unii Europejskiej, łańcuch dostaw firmy także korzysta z europejskiej stali; ten łańcuch ucierpi na wprowadzonych cłach.
Czytaj też: USA: Bary szybkiej obsługi coraz częściej korzystają z robotów
- Jako Harley-Davidson wierzymy, że wzrost kosztów, jaki odczują nasi sprzedawcy, kontrahenci i w konsekwencji klienci odbije się bardzo mocno na sprzedaży - mówił przedstawiciel firmy w poniedziałek. Jego słowa przytaczał amerykański portal mprnews.org. - W efekcie dostęp do naszych produktów, motocykli, silników będzie zmniejszony, droższy i ograniczy sprzedaż.
Firma miała do dyspozycji albo przeniesienie produkcji do Europy, albo podniesienie ceny kultowych jednośladów o mniej więcej 2 200 dolarów. Efekt? Nie tylko Europa zyska miejsca pracy. Fabryki współpracujące z Harleyem w Indiach, Brazylii i Tajlandii będą musiały zwiększyć produkcję. Import do USA z tych krajów nie jest bowiem obłożony cłami.
Motocykle ze znakiem Harley-Davidson są składane w York (stan Pensylwania), Tomahawk (stan Wisconsin), Kansas City (stan Missouri) i w Menomonee Falls (stan Wisconsin).
KOMENTARZE (10)