Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Rośnie napięcie między rządem Włoch a Fiatem. Do sporu wokół zamknięcia fabryki na Sycylii doszła dyskusja na temat pomocy otrzymanej od państwa. Irytację ministrów wywołały słowa prezesa koncernu, że od 2004 r. firma nie wzięła "ani euro" od państwa.
Jak zapowiadano, produkcja lancii Ypsilon ma zostać przeniesiona stamtąd do Polski. Premier Berlusconi deklaruje zaś, że jego rząd zrobi wszystko, by obronić miejsca pracy w sycylijskim zakładzie.
Włoskie media informują w sobotę o rosnącym konflikcie i zakulisowych rozmowach przedstawicieli rządu z dyrekcją z Turynu, która - jak się podkreśla - pozostaje nieugięta i deklaruje, że nie odstąpi od planów likwidacji fabryki.
Na apele rządu o rezygnację z tych zamiarów prezes Fiata Luca Cordero di Montezemolo oświadczył -przypominając o prawie do podejmowania suwerennych decyzji - że odkąd w 2004 r. zaczął kierować firmą nie otrzymała ona ani jednego euro pomocy ze strony państwa.
- Co takiego? Nie opowiadajmy żartów - odpowiedział zirytowany minister do spraw uproszczenia legislacji Roberto Calderoli. Stwierdził również: - Jeśli dzisiaj ktoś nie przyznaje się do otrzymania pomocy albo gorzej, wziął pieniądze i ucieka, moim zdaniem należy natychmiast interweniować.
- Ten, kto chce zamknąć fabrykę musi najpierw oddać pieniądze otrzymane od państwa - podkreślił minister, któremu wtórował szef resortu ds. reform Umberto Bossi, który stwierdził: - Przez długi czas Fiat żył dzięki pomocy państwa.
Podobnego zdania jest minister rozwoju gospodarczego Claudio Scajola: - Fiat rozwijał się we Włoszech i na świecie dzięki swym możliwościom, ale także dzięki pomocy włoskich rządów i Włochów.
Jednocześnie przeciwnicy planów zamknięcia Termini Imerese wytykają Fiatowi, ile pieniędzy otrzymał od państwa. I tak np. ośrodek studiów związku rzemieślników w Mestre obliczył, że w ciągu ostatnich 3 lat koncern otrzymał 270 mln euro bezzwrotnej pomocy z publicznej kasy w postaci różnego rodzaju ulg i ułatwień finansowych.
Z kolei dziennik "La Repubblica" przypomina w sobotę, że kiedy obecny szef MSW Roberto Maroni był ministrem pracy szacował, że od II wojny światowej Fiat otrzymał od państwa równowartość obecnej sumy 500 mld euro.
- Od 2000 roku Fiat zaczął chodzić na własnych nogach - taką opinię wyraził z kolei politolog Lica Germano z uniwersytetu w Trieście, autor opracowania "Rząd i wielkie firmy. Fiat - od chronionej firmy do globalnego rozgrywającego".
Na razie w relacjach rząd - Fiat panuje impas, a obie strony pozostają przy swoich stanowiskach. Koalicja chce ratować fabrykę w Termini Imerese, a prezes Fiata zapewniając o woli dialogu stwierdza z mocą, że ta sprawa nie będzie przedmiotem żadnych pertraktacji, bo jest już przesądzona. Koncern nie jest zainteresowany żadnymi ulgami np. w postaci rządowych bodźców finansowych dla osób, kupujących nowe auta - poinformował Luca Cordero di Montezemolo.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Iskrzy miedzy włoskim rządem a Fiatem