Niemieccy politycy spierają się, jak pomóc Oplowi. Jego właściciel General Motors podobno chce zamknąć co najmniej dwie fabryki
Opel spędza sen z oczu niemieckim politykom od jesieni zeszłego roku. W listopadzie koncern poprosił rząd federalny i rządy landowe o gwarancje kredytowe na miliard euro. Oficjalnie tylko po to, by zabezpieczyć się na wypadek niespodziewanych trudności. Te pojawiły się bardzo szybko. Z powodu załamania się eksportu i problemów ze sprzedażą samochodów w fabrykach ograniczono produkcję.
Chwilowo samochody zjeżdżają z taśmy jak dawniej, ale tylko dlatego, że niemiecki rynek samochodowy przeżywa ożywienie. Rząd dopłaca 2,5 tys. euro do zakupu nowego samochodu (marka nie gra roli), pod warunkiem że zezłomuje się stary. Na dopłaty Berlin przeznaczył 1,5 mld euro. Gdy pieniądze się skończą, rynek czeka znowu flauta.
Rząd do tej pory nie podjął decyzji, czy udzielić koncernowi gwarancji, czy nie. Niemcy obawiają się, że pomoc, jakiej udzielą Oplowi, zostanie zużyta na ratowanie GM. Dlatego myśli się o przejęciu udziałów w Oplu i uniezależnienia go od Amerykanów.
Wzorem dla Opla miałby być Volkswagen - 20% akcji tego koncernu jest w posiadaniu Dolnej Saksonii. Takie rozwiązanie jednak nie wszystkim się podoba.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jak pomóc Oplowi?