Pierwszy od 37 lat strajk generalny w amerykańskich fabrykach General Motors zakończył się po dwóch dniach. W zamian za gwarancje pracy przez cztery lata związkowcy zgodzili się, aby GM stworzył specjalny fundusz, który przejmie od koncernu coroczne wypłaty ubezpieczeń zdrowotnych dla emerytów.
Związkowcy zdecydowali się na strajk po fiasku negocjacji nowego, czteroletniego układu zbiorowego. Poszło przede wszystkim o to, że GM nie chce już co rok płacić 2,7-2,8 mld dol. na pokrycie kosztów ubezpieczeń zdrowotnych dla prawie pół miliona emerytowanych pracowników koncernu.
Zamiast tego GM chce stworzyć, głównie z własnych akcji koncernu, specjalny fundusz powierniczy, który przejmie wypłatę ubezpieczeń dla emerytów. Związkowcy obawiali się, że może to grozić takim ryzykiem jak w przypadku skandalu koncernu energetycznego Enron, który zbankrutował wskutek manipulacji finansowych swoich menedżerów. Doprowadziło to do tragedii tysięcy szeregowych pracowników Enronu, którym emerytury miały zapewnić zyski zakładowych funduszy inwestujących w akcje koncernu.
W środę związkowcy GM zgodzili się jednak na zmianę w systemie wypłat świadczeń dla emerytów w zamian za czteroletnie gwarancje utrzymania przez koncern miejsc pracy w amerykańskich fabrykach. Długotrwały strajk kosztowałby GM nawet 880 mln dol. tygodniowo i mógłby skłonić koncern do dodatkowych zwolnień grupowych - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koniec strajku w GM