Zaciska się pętla wokół zamieszanych w aferę korupcyjną w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach.
To jedna z największych afer korupcyjnych w kraju. Podejrzanych w niej może być nawet ponad 1000 osób w kraju i zagranicą. Są to zarówno ci, którzy przyjmowali łapówki, jak i ci, którzy je dawali. Strach pomyśleć, ilu kierowców z lewymi uprawnieniami jeździ po naszych drogach, pisze "DZ".
Śledztwa w tej sprawie prowadzi kilka prokuratur i komend wojewódzkich policji oraz CBA i CBŚ. Pomocy międzynarodowej udzielają władze Niemiec, Holandii i Austrii. Na Śląsku uprawnieniami handlowano co najmniej od 2005 r., na Pomorzu - od 2003 r. W ostatnich tygodniach za kratki trafili egzaminatorzy, instruktorzy i lekarze m.in. z Katowic, Gdańska i Nowego Sącza. Grozi im 8 lat więzienia.
Ścigani są także ci, którzy w nielegalny sposób zdobyli prawo jazdy. Muszą mieć świadomość, że z pewnością je stracą, a dodatkowo dostaną wyroki za łapówkarstwo.
W województwie śląskim afera ma także inne wątki. Oprócz uprawnień za łapówki, to także podejrzenie ustawiania przetargów w katowickim ośrodku ruchu drogowego. - Czynności trwają. Funkcjonariusze z katowickiej delegatury wykonują czynności w sprawie niegospodarności w ośrodku. Na tym etapie nie możemy więcej powiedzieć, wyjaśnia Temistokles Brodowski, rzecznik CBA.
Nieoficjalnie wiadomo, że ta sprawa jest na końcowym etapie. Wśród podejrzanych jest Piotr W., były szef WORD. Marszałek Bogusław Śmigielski stracił do niego zaufanie, gdy wyszły na jaw informacje o niekorzystnej sprzedaży ziemi ośrodka w Bytomiu i Jastrzębiu Zdroju w 2006 r. oraz turystyce egzaminacyjnej z ościennych województw.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Lewe prawa jazdy za chwilę w sądzie