Związek Dealerów Samochodów przekonuje, że dzięki zmianom prawa można by ograniczyć szarą strefę w motoryzacji, a do budżetu państwa rocznie mogłoby wpływać kilka miliardów złotych więcej.
Miejsca, w których budżet traci, to przede wszystkim działające w szarej strefie lub nielegalnie warsztaty i powiązany z nimi handel częściami zamiennymi, ale ten system można łatwo uszczelnić.
- Najprostszą rzeczą jest zmiana dotycząca szarej strefy w likwidacji szkód komunikacyjnych. Tą szarą strefę powodują tzw. ubezpieczenia rozliczane kosztorysowo. Oznacza to, że rzeczoznawca wycenia szkodę i te pieniądze są wypłacane ubezpieczonemu do ręki i nikt nie kontroluje, co się z tymi środkami dzieje, czy one stanowią zapłatę za naprawę auta, czy nie itd. Tu mamy podstawowy problem. Według naszych szacunków 70 proc. tych pieniędzy, a niektórzy mówią, że nawet 90 proc., trafia do szarej strefy – mówi Marek Konieczny.
Miejsca, w których budżet traci, to przede wszystkim działające w szarej strefie lub nielegalnie warsztaty i powiązany z nimi handel częściami zamiennymi, ale ten system można łatwo uszczelnić.
- Najprostszą rzeczą jest zmiana dotycząca szarej strefy w likwidacji szkód komunikacyjnych. Tą szarą strefę powodują tzw. ubezpieczenia rozliczane kosztorysowo. Oznacza to, że rzeczoznawca wycenia szkodę i te pieniądze są wypłacane ubezpieczonemu do ręki i nikt nie kontroluje, co się z tymi środkami dzieje, czy one stanowią zapłatę za naprawę auta, czy nie itd. Tu mamy podstawowy problem. Według naszych szacunków 70 proc. tych pieniędzy, a niektórzy mówią, że nawet 90 proc., trafia do szarej strefy – mówi Marek Konieczny.
Budżetowi państwa mogą pomóc także bardziej restrykcyjne rozwiązania związane z ekologią.
- Polska nałożyła na samochody tzw. podatek akcyzowy, który jest liczony od wartości towaru, a w przypadku samochodów od wielkości silnika. To powoduje, że budżet otrzymuje zdecydowanie mniej pieniędzy, niż gdyby ten fiskalny podatek akcyzowy zastąpić podatkiem uzależnionym od warunków ekologicznych. Do Polski przyjeżdża z zachodu Europy rocznie od 800 tys. do 1 mln samochodów używanych. Jako że jest płacona od nich akcyza, więc powszechnym procederem jest maksymalne zaniżanie wartości tych aut na fakturach wystawianych za granicą. Nie jest to za bardzo kontrolowane – podkreśla Marek Konieczny.
W tym kontekście też pojawia się też kwestia opłat za złomowanie samochodów.
- System, który w Polsce obowiązuje także jest kompletnie dziurawy. Niektórzy mówią, że nawet 90 proc. wszystkich samochodów wycofywanych z eksploatacji trafia do szarej strefy. Państwo nie stworzyło żadnych warunków: ani prawnych, ani finansowych, żeby przeciętnemu Kowalskiemu, który ma samochód 20- czy 25-letni opłacała się go oddać do legalnej stacji demontażu pojazdów. Nie ma ani tzw. premii depozytowej, ani premii za legalne złomowanie, więc dzisiaj te samochody trafiają do szarej strefy – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.
Pomysły na ograniczenie szarej strefy w motoryzacji oraz korzyści, jakie z tego mogą płynąć dla budżetu, znalazły się także w liście, który Związek Dealerów Samochodów napisał do premier Ewy Kopacz i kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Miliardy złotych uwięzione w szarej strefie w motoryzacji