Jak na polskich kierowcach odbije się narastający kryzys europejskiej motoryzacji? - pytała ekspertów "Gazeta Wyborcza". - Kiedy zadaję to pytanie kolegom, muszę się odsuwać, bo zaczynają niebezpiecznie wymachiwać rękami - żartuje dyr Jakub Faryś z Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, stowarzyszenia krajowych przedstawicielstw koncernów samochodowych.
Potwierdza to Wojciech Drzewiecki z firmy Samar: - Na początku roku sprzedaż nowych aut była o jedną piątą większa niż przed rokiem, licząc miesiąc do miesiąca. We wrześniu zanotujemy jeszcze wzrost, ale już tylko ok. 2%, licząc miesiąc do miesiąca - mówi Drzewiecki.
- Całe szczęście, że kryzys nie zaczął się w maju. Teraz umacnia się kurs dolara i euro wobec złotego i już wiadomo, że jest najlepszy czas na zakup nowego auta, bo w przyszłości koncerny będą miały coraz mniejsze możliwości obniżania złotówkowych cen samochodów. Nie powinna także ucierpieć sprzedaż samochodów służbowych, bo wydatki na zakup tych aut większość firm zaplanowała już wcześniej i teraz raczej nie będą z nich rezygnować - uważa Adam Kołodziejczyk, szef polskiego przedstawicielstwa Forda.
Koncerny od kilku miesięcy ostro obniżają w Polsce ceny samochodów. W tym roku bardzo szybko umacniał się kurs złotego wobec euro i w połowie roku można było kupić wiele aut w Niemczech taniej niż w Polsce - po przeliczeniu ceny z euro na złotówki.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Moto-kryzys a polscy kierowcy