Problemy branży samochodowej jak na razie w niewielkim stopniu odbijają się na kondycji producentów w Polsce, ale na świecie znikają tysiące etatów.
Po sektorze finansowym jest to druga gałąź światowej gospodarki, która najbardziej ucierpiała z powodu kryzysu. Tyle że motoryzację dotknęły równocześnie dwie plagi: wysokie ceny ropy oraz krach na rynkach finansowych drastycznie ograniczający liczbę przyznawanych kredytów i zasoby gotówkowe potencjalnych klientów.
Jak ocenia "Rzeczpospolita" na razie Polska w minimalnym stopniu została dotknięta kłopotami największych producentów. Pracy nie tracą pracownicy zatrudnieni na umowach stałych. Tylko Toyota i Opel, zmniejszając produkcję, wysyłają pracowników na krótkie pełnopłatne urlopy.
Wśród europejskich producentów najbardziej zmniejszyło liczbę pracowników BMW (8,1 tys. w Niemczech), ale największe ograniczenia wprowadzają koncerny francuskie. Renault zmniejszył zatrudnienie i zawiesił produkcję w Turcji, Rumunii, Słowenii, Hiszpanii i Francji, zaś PSA Peugeot Citroen wyłączył okresowo z produkcji swoją fabrykę na Słowacji, w Hiszpanii oraz cztery fabryki francuskie. W Chinach Francuzi zwolnili tysiąc osób.
Najbardziej ucierpiał naturalnie rynek amerykański, gdzie pracę straciło w tym roku już prawie 54 tys. osób. Bankructwo grozi General Motors, który otwarcie przyznaje, że ma zbyt mało gotówki, by przetrwać do końca roku. Zwolnienia mogą wzrosnąć o kolejne 100 tysięcy.
Pierwsze kłopoty pojawiają się także ze zbytem chevroletów produkowanych w koreańskich fabrykach GM Daewoo Technologies - pisze "Rzeczposoplita". Spółka rozważa zawieszenie produkcji. Jeszcze niedawno te fabryki nie nadążały za popytem, dlatego właśnie GM DAT zdecydował się na montaż tych aut w warszawskiej FSO.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Motoryzacja: Tysiące pójdą na bruk