Związkowcy Fiat Auto Poland nie widzą szans porozumienia płacowego z dyrekcją zakładów. Tylko 310 zł miesięcznie zamiast 1060 złotych podwyżki oferują w tym roku załodze szefowie Fiata.
- Rozmowy praktycznie stanęły i nie spodziewamy się szybkiego rozwiązania. Proponuje się nam trzykrotnie mniej niż w grudniu i na dodatek niczym tego nie uzasadnia - irytuje się Krzysztof Mordasiewicz, z "Solidarności 80".
- Negocjacje pakietu socjalnego i ekonomicznego trwają i tyle mogę teraz ujawnić - mówi Bogusław Cieślar, rzecznik prasowy Fiata Auto Poland. Podkreśla, że zawsze trwały one długo, ale ostatecznie dochodziło do porozumienia, chociaż zasadą w FAP jest uzyskanie zgody wszystkich siedmiu związków na propozycje firmy. Dlatego, gdy pod koniec grudnia '07 nie wszystkie organizacje zgodziły się na nowe zasady organizacji pracy i związane z tym podwyżki, rozmowy zaczęły się na nowo od połowy stycznia.
Rzeczpospolita pisze, że optymistami są jedynie przedstawiciele Związku Zawodowego Metalowców spodziewający się zakończenia sporu na przełomie lutego i marca.
Rajmund Pollak, wiceprzewodniczący zakładowej "Solidarności" w Fiacie - największej, bo liczącej prawie 2 tys. osób, organizacji związkowej w FAP - wylicza, że 1000 zł wydane na oczekiwaną przez załogę podwyżkę to wraz z kosztami ZUS jedynie ćwierć kwoty z 364 mln zł dywidendy, którą jesienią zabrał do siebie koncern Fiata. Podkreśla, że w sytuacji gdy fabryka z roku na rok zarabia coraz więcej, systematycznie rośnie liczba i jakość produkowanych samochodów, niska kwota podwyżki musi budzić sprzeciw i może doprowadzić do strajku. - To bardzo zły sygnał, tym bardziej że Fiat już zapowiada, że zrobi pół miliona aut - uważa Pollak.
Rz pisze, że wg ustalonych w 2007 roku zasad od stycznia najniższa płaca w FAP miała sięgać 2,4 tys. zł, ale system zakładał zatrudnienie przez 6 dni w tygodniu. Teraz też fabryka pracuje w soboty, ale pracownikom płaci się jak za nadgodziny.
tutaj więcej o motoryzacji
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nie gaśnie kryzys w tyskim Fiacie