Mniej więcej rok temu polskim kierowcom groził podatek ekologiczny w wysokości nawet 3000 zł (dla aut wyprodukowanych przed 1992 r.), a dziś rząd powraca do tego pomysłu. Na razie rozpoczyna się dyskusja, ale niewykluczone, że tym razem nie uda się powstrzymać planów dodatkowego obciążenia zmotoryzowanych. Podatek płacony co roku miałby być uzależniony od pojemności silnika, emisji spalin i wieku samochodu, czytamy w publikacji kampanii "Prawo do Naprawy" (R2RC) związanej ściśle z niezależnym rynkiem części i usług motoryzacyjnych.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL
lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Niezależny rynek i jego głos w dyskusji o podatku ekologicznym