Nazajutrz po zamknięciu transakcji kupna amerykańskiego koncernu Chrysler przez fundusz Cerberus zmienił się prezes firmy. Toma LaSordę zastąpił Robert Nardelli, dotychczas niezwiązany z rynkiem motoryzacyjnym.
Zawarty dziewięć lat temu mariaż Daimlera Benza z Chryslerem okazał się jedną z mniej udanych fuzji na rynku motoryzacyjnym. Zaraz po połączeniu koncern miał wartość 98 mld dol., dzisiaj - połowę tego. Winę za ten stan rzeczy ponosi część amerykańska.
Kłopoty Chryslera w USA ciągle się powiększały, głównie z powodu rosnącego popytu na auta małe i oszczędne. Nie pomogła restrukturyzacja amerykańskiej części koncernu i cięcie 13 tys miejsc pracy ani wprowadzenie na rynek w Stanach malutkich smartów - wyjaśnia "Rz".
W ubiegłym roku finansowym Chrysler poniósł stratę w wysokości 680 mln dol. Teraz losy amerykańskigo koncernu będą zależały od strategii, jaką wymyśli dla niego Robert Nardelli, były członek zarządu General Electric i były prezes sieci sklepów z wyposażeniem domów Home Depot.
W obydwóch firmach został zapamiętany jako specjalista od reorganizacji systemu zakupów oraz pozyskiwania nowoczesnych technologii. Jego krytycy zarzucają mu jednak, że jest niesłychanie wymagający, jeśli chodzi o wynagrodzenie. Kiedy odchodził z Home Depot wymusił wypłatę pakietu wysokości 210 mln dol. Jednak jego pensja w Chryslerze to jeden dolar rocznie, reszta jest uzależniona od efektów jego strategii - czytamy w "Rzeczpospoltiej".
Dla rynku nominacja Nardeliego była zaskoczeniem. Analitycy wątpią, czy podoła on wyzwaniom, chociaż będzie go wspierał Tom LaSorda, który pozostał w firmie na stanowisku wiceprezesa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowy szef Chryslera