Europejskie imperium General Motors chwieje się w posadach. Na podtrzymanie działalności, należący do koncernu Opel potrzebuje od rządu Niemiec natychmiastowych gwarancji na 2,5 mld euro, a w marcu jeszcze na 0,5 mld euro, informował tygodnik "Der Spiegel". Opel nie chciał komentować tych doniesień. Potwierdził je Armin Schild reprezentujący związkowców w radzie nadzorczej koncernu: - Opel potrzebuje co najmniej 3,3 mld euro, aby przetrwać kryzys.
To mogłoby się odbić na losach zakładów w Gliwicach, jednej z najlepiej działających fabryk Opla. W przeszłości pracownicy Opla już sarkali, gdy firma postanowiła przenieść do Polski część produkcji minivana Zafira wytwarzanego wcześniej tylko w Niemczech. Jeszcze gorzej było, gdy 2 lata temu postanowiono, że w Gliwicach (jako jednej z czterech europejskich fabryk Opla) będzie się od 2010 r. produkować zupełnie nową wersję modelu Astra. Przegrała fabryka w Belgii, gdzie produkcja jest coraz bardziej ograniczana, pisze "GW".
Kilka dni temu na konferencji w polskim Ministerstwie Gospodarki dyrektor zarządzający gliwickiej fabryki Antonio Francavilla mówił, że po spadku produkcji w firmie pracuje teraz o 800 osób za dużo. Firma stara się jednak uniknąć zwolnień, bo wykwalifikowani pracownicy będą potrzebni, gdy w przyszłym roku ruszy produkcja nowej Astry.
"Gazeta Wyborcza" przywołuje wypowiedź z dziennika "Rheinische Post", w której szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier zaapelował o międzynarodową pomoc dla Opla. - Musimy działać na poziomie międzynarodowym i na poziomie Europy, aby zachować miejsca pracy w Ruesselsheim, Kaiserlautern, Bochum i Eisnenach, powiedział Steinmeier, wymieniając tylko fabryki Opla w Niemczech. Z kolei ,inister finansów Niemiec Karl-Theodor zu Guttenberg ujawnił, że uzgodnił już z amerykańskim sekretarzem skarbu Timothy Geithnerem powołanie przez rządy Niemiec i USA nieformalnego zespołu ds. ratowania Opla.
Europejskie problemy GM to jednak nie tylko Opel. Koncern zapowiedział, że z powodu oszczędności będzie musiał zakończyć trwający od 20 lat związek ze szwedzkim Saabem. Rozwód z GM ma się zakończyć najdalej do sylwestra. Saab zwrócił się do sądu o ochronę przed wierzycielami, aby uniknąć bankructwa podczas przekształcenia w firmę niezależną od GM. Kto przejmie szwedzką firmę, nie wiadomo. Nabywców szukano od paru miesięcy. GM chciał odstąpić Saaba rządowi Szwecji, ale ten odmówił, oskarżając amerykański koncern o brak odpowiedzialności.
- Na podtrzymanie działalności Saaba w czasie reorganizacji potrzeba 1 mld USD, ocenił rzecznik GM Chris Preuss. Amerykański koncern wyłoży 400 mln USD ale reszty chce od Szwedów, którzy nie chcą o tym słyszeć. Saab zatrudnia 4,5 tys. osób i dodatkowo zapewnia pracę dla 15 tys. pracowników swoich kooperantów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Opel i Saab na krawędzi