Największy w historii Polski przetarg na zakup samochodów znów został oprotestowany. Opóźni to wymianę floty policyjnych radiowozów.
PB przypomina, że w poprzednim przetargu policjanci popełnili kilka poważnych błędów, które wytknęło im aż 4 producentów - Ford, Fiat, GM i Peugeot. Protesty uwzględnili najpierw arbitrzy Urzędu Zamówień Publicznych (UZP), a potem sędziowie. Policjanci narzekali, że firmy proceduralnie torpedują przetarg, żeby zmusić KGP do zakupu standardowych aut, a nie specjalnie dla nich przystosowanych.
Arbitrzy i sędziowie nie mieli jednak wątpliwości, że to policja złamała prawo więc przetarg unieważniono. Specyfikację nowego postępowania policjanci uprościli, zmniejszyli wymagania finansowe i zmienili kryteria oceny ofert. Zdaniem protestujących, zrobili za mało. Peugeot i GM ponownie wskazują, że policja łamie prawo.
Najważniejsze zarzuty skupiają się na nieprecyzyjności kryteriów oceny ofert, braku podziału zamówienia na części, nierównych zasad dopuszczenia. Mniejsze błędy policjantów to nieprecyzyjne określenia w specyfikacji. Policjanci żądają np., by montowane w autach urządzenia cechowały się "odpowiednią trwałością" czy "niską awaryjnością". Zdaniem oferentów takie określenia są potoczne, a w przetargu potrzebna jest większa precyzja. Jeśli protestujący obronią te zarzuty przed arbitrami i sądem, przetarg znowu będzie trzeba unieważnić.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Policja na motoryzacyjnej minie