Związkowcy Fiata zastanawiają się, czy za wstrzymaniem produkcji aut we Włoszech faktycznie stoją defekty silników z Polski, czy też winne jest załamanie rynku, a polskie zakłady są kozłem ofiarnym.
Włoski koncern nie ujawnił, jakie to anomalie i o jaką część chodzi, a z problemem błyskawicznie się uporał. - Anomalie zostały rozwiązane i w sobotę wznowiono produkcję - ogłosił Fiat.
Według komunikatu Fiata podejrzanych silników nie montowano także do aut produkowanych w polskich zakładach włoskiego koncernu w Tychach. Rzecznik Fiat Auto Poland Bogusław Cieślar nie odpowiedział dziennikowi na pytania ile dni trwało wstrzymanie produkcji w polskich zakładach, ile takich pojazdów nie zjechało z taśm montażowych. - Straty są znikome - stwierdził tylko, unikając konkretów.
- To była burza w szklance wody - powiedział "GW" zastrzegający sobie anonimowość menedżer z zakładów Opla w Gliwicach, które także produkują auta z silnikami z Bielska-Białej. Po ostrzeżeniu przed możliwą wadą w Gliwicach wstrzymano wysyłkę do klientów zaledwie 80 aut.
Włoscy związkowcy są oburzeni, że Fiat na kilka dni wstrzymał produkcję w Italii, nie wyjaśniając konkretnie zastrzeżeń wobec silników z Polski. Giorgio Cremaschi ze związku metalowców Fiom uznał za skandal, że kierownictwo koncernu nie tłumaczy, czy faktycznie chodziło o awarię, czy też prawdziwym powodem wstrzymania produkcji we włoskich fabrykach było załamanie na rynku. Włoski koncern nie wyjaśnił, dlaczego ewentualne problemy z silnikiem z Polski miały doprowadzić do wstrzymania produkcji także tych aut, które są napędzane silnikami z fabryk poza Polską - czytamy w dzienniku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polska kozłem ofiarnym Fiata?