Elektromobilność nie pozostanie bez wpływu na gospodarki oparte na wydobyciu ropy naftowej. Część państw stara się przygotować na taki scenariusz - wskazuje Jacek Libucha, dyrektor w The Boston Consulting Group, w rozmowie z Piotrem Apanowiczem.
Większość globalnych firm naftowych uważa, że powszechniejsze wykorzystanie energii elektrycznej w transporcie to już nie kwestia "czy", a raczej "kiedy". Jak wygląda optymistyczny, a jak pesymistyczny scenariusz z punktu widzenia branży naftowej?
- Udział paliw alternatywnych, a zwłaszcza energii elektrycznej w transporcie, wydaje się przesądzony. Segment, który postrzega się jako potencjalnie najmniej dotknięty transformacją, to transport lotniczy; tu paliwa płynne będą raczej trudne do zastąpienia - ze względu na doskonały stosunek przenoszonej energii w molekule względem jej wagi. Transport ciężki, długodystansowy i pojazdy specjalne będą korzystać z paliw alternatywnych, ale raczej w niewielkim stopniu z energii elektrycznej.Największym polem wpływu elektromobilności stanie się transport osobowy (samochody i ruch miejski). Tu właśnie firmy naftowe upatrują największego zagrożenia. Patrząc na rozwój modeli samochodów elektrycznych i hybrydowych, a także modeli biznesowych wokół infrastruktury, nie można tej tendencji ignorować. Wystarczy spojrzeć na Norwegię, gdzie ponad 17 proc. sprzedaży nowych samochodów stanowią właśnie samochody elektryczne.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Producenci ropy muszą się szykować na elektroszok