Wakacje pogorszyły nastroje importerów i dealerów sprzedających nowe auta. W lipcu i sierpniu sprzedano ok. 53 tys. aut osobowych i dostawczych - wynika ze wstępnych prognoz importerów. To o kilkaset sztuk mniej niż w ub.roku.
Jak się okazuje, nawet wypracowanie takiego wyniku może nie być łatwe. Importerzy coraz bardziej obawiają się bowiem spadku zainteresowania nowymi autami ze strony firm, które zawsze w końcówce roku ruszają na zakupy. W tym roku taki ruch wcale nie jest pewny, bo w ostatnich miesiącach pod wpływem dużego importu używanych samochodów oraz obniżki cen na nowe auta doszło do sięgającej nawet 15% przeceny na rynku samochodów używanych.
W rezultacie po odsprzedaniu starego wozu zostaje mniej środków na zakup nowego. Coraz realniejsza staje się więc groźba ograniczenia lub nawet rezygnacji z zakupów flotowych w tym roku.
Dzinnik przywołuje wypowiedź Macieja Kilima, zastępcy kierownika działu sprzedaży i marketingu Toyota Motor Poland; - Testem prawdy będzie wrzesień. Wtedy okaże się też, czy polskiemu rynkowi uda się oprzeć ogólnoeuropejskiemu kryzysowi w sprzedaży nowych aut.
Toyota sprzedała w sierpniu najwięcej aut, przy okazji przełamując trend spadku sprzedaży rok do roku notowany w ostatnich miesiącach. - To efekt obniżki cen, jaką wprowadziliśmy w związku z umacnianiem się złotego wobec euro - mówi Kilim.
W ślady japońskiego koncernu nie poszło jednak zbyt wielu importerów. W rezultacie klienci wybrali zagraniczne salony i komisy. Co do tego nie ma wątpliwości Eliza Kamińska z EurotaxGlass’s, firmy monitorującej krajowy rynek motoryzacyjny. Jej zdaniem aktywność importerów aut z zagranicy dodatkowo stymulowała zmiana przepisów dotycząca podatku akcyzowego. Od 19 lipca wysokość podatku wyliczana jest od wartości rynkowej pojazdu, a nie jak wcześniej ceny zapisanej na fakturze.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sprzedaż salonowa na hamulcu