MAN jest jednocześnie największym dostawcą ciężarówek w Polsce, i największym inwestorem jeśli chodzi o pojazdy użytkowe - są trzy fabryki: Kraków/Niepołomice, Starachowice i Poznań, gdzie oprócz produkcji autobusów funkcjonuje centrum finansowo-księgowe, obsługujące spółki praktycznie w całej Europie. - Nie widzę jakiegoś drastycznego załamania na rynku autobusów, natomiast rynek ciężarówkowy zawsze był "sinusoidalny", mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiceprezes MAN Bus&Truck Polska Michał Luberadzki, przyrównując go do ogólnych cykli gospodarki. - Wiadomo, ciężarówki przewiozą tyle ile się wytworzy, dodał.
Przedstawiciel MAN'a w Polsce prognozuje, że - optymistycznie licząc - spadek rynku może sięgać 50%, podczas gdy ekonomiści podnoszą lament już przy 10-20%.
Jak zaradzić kryzysowi? "Poprawiając" go, zgodnie z zasadą: "Jak jest rynek to się produkuje". Stąd celowym byłoby odgórne wprowadzenie zachęt do ożywienia rynku również w zakresie pojazdów użytkowych np. poprzez ulgi podatkowe albo opłaty drogowe dostosowane do potrzeb ekologicznych, dla których odniesieniem byłyby parametry nowych pojazdów. - Być może to dałoby pewien impuls na rynku do ożywienia, bo w tej chwili wygląda jakby wszyscy czekali co będzie i nic się nie dzieje, powiedział prezes Luberadzki. Wg producentów ciężarówek przydatne byłyby działania stymulujące, w pewnym sensie analogiczne do tego co mogłoby się dziać na rynku pojazdów osobowych. Istotny byłby ukłon w stronę przedsiębiorców transportowych, których jest w kraju olbrzymia rzesza i którzy zatrudniają ogromną ilośc pracowników. Transportowcy są w kryzysie i ważne byłyby dla nich ulgi pozwalające na inwestycje. - Należy zauważyć, że mamy w kraju wysoki potencjał bardzo dobrych pracowników spośród których 4 tys. osób nie bardzo wie co ze sobą zrobić, powiedział Luberadzki . Stąd apel do rządu m.in. o możliwość wprowadzenie elastycznych form zatrudnienia.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Trzeba wyprowadzić ciężarówki na prostą