Górnik zasypany w prywatnej kopalni węgla "Siltech" w Zabrzu, nie żyje. Ratownicy dotarli do niego po trwającej blisko dobę akcji ratowniczej. Starają się wydobyć ciało spod warstwy zawaliska 380 metrów pod ziemią.
Zwłoki zasypanego górnika uda się prawdopodobnie wydobyć na powierzchnię do godziny 14:00.
Do wypadku doszło w niedzielę późnym wieczorem 380 metrów pod ziemią - w magistrali transportowej, czyli szerokim na ponad pięć metrów chodniku, którym odbywa się transport węgla od miejsca urobku do szybu wydobywczego. Skały zgniotły tam obudowę chodnika na długości ok. dziewięciu metrów, niemal całkowicie wypełniając tę część wyrobiska
W magistrali, przy uszkodzonym rurociągu, pracowała wtedy dwuosobowa brygada naprawcza. Jeden z górników poszedł zakręcić wodę; drugi został przy uszkodzeniu. Gdy nastąpił zawał skał - zasypało tego, który pozostał przy uszkodzeniu
Górnik znajdował się dokładnie pośrodku długiego na dziewięć metrów zawaliska. Ratownicy górniczy próbowali dotrzeć do górnika jednocześnie z dwóch stron miejsca, w którym zawalił się strop
Akcja była bardzo trudna, trzeba było ręcznie wybierać rumosz skalny, którym został zasypany chodnik, a jednocześnie zabezpieczać obudowę, by skały nie zagrażały ratownikom.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Górnik z kopalni Siltech nie żyje