Rada nadzorcza Volkswagena zajmie się w poniedziałek śledztwem niemieckiej prokuratury, która podejrzewa m.in. szefa Audi Ruperta Stadlera o oszustwa i stosowanie wprowadzającej w błąd reklamy - poinformowała w środę agencja Reutera powołując się na swoje źródła.
- Nazwisko Stadlera pojawia się w kontekście afery emisyjnej od listopada 2015 roku, czyli od momentu przyznania się Audi do stosowania niedozwolonego oprogramowania pozwalającego na oszustwa podczas testów emisji spalin.
- Dwa miesiące wcześniej do podobnych praktyk przyznał się Volkswagen, który jest właścicielem marki Audi.
- 55-letni Stadler miał utrzymać stanowisko dzięki poparciu rodzin Porsche i Piech, które kontrolują VW.
Postępowanie prokuratury z Monachium dotyczy też innych członków najwyższego kierownictwa firmy należącej do VW.
Portal Automotive News przypomina, że nazwisko Stadlera pojawia się w kontekście afery emisyjnej od listopada 2015 roku, czyli od momentu przyznania się Audi do stosowania niedozwolonego oprogramowania pozwalającego na oszustwa podczas testów emisji spalin. Dwa miesiące wcześniej do podobnych praktyk przyznał się Volkswagen, który jest właścicielem marki Audi.
55-letni Stadler miał utrzymać stanowisko dzięki poparciu rodzin Porsche i Piech, które kontrolują VW.
Według doniesień medialnych rada nadzorcza VW chce dowiedzieć się od prawników koncernu, jakimi dowodami przeciwko Stadlerowi dysponuje prokuratura - podały we wtorek źródła bliskie VW. Jedno z nich zaznaczyło jednak, że poniedziałkowe posiedzenie rady zostało zwołane pewien czas temu i pierwotnie nie miało dotyczyć działań niemieckiej prokuratury.
Informacje o postępowaniu śledczych pojawiły się w czasie, kiedy prezes VW Herbert Diess zaczął wprowadzać zmiany w strukturze koncernu. Firma ma m.in. dokonać zwrotu w kierunku samochodów elektrycznych i wprowadzić zmiany na szczeblach kierowniczych.
Prokuratura w Monachium oskarża Stadlera o brak działań pod koniec 2015 roku w celu powstrzymania w Europie dostaw samochodów ze zmanipulowanymi silnikami - wynika z informacji jednej z osób bliskich sprawie.
Na początku tygodnia śledczy poinformowali o rozszerzeniu postępowania wobec Audi w sprawie tzw. afery spalinowej. Wśród podejrzanych jest Stadler. Biuro prokuratury w Monachium podało, że lista podejrzanych została rozszerzona do 20 osób. W poniedziałek przeszukano mieszkanie Stadlera i jednego z obecnych członków rady nadzorczej Audi.
Na początku roku przeszukania przeprowadzono w centrali Audi w Ingolstadt oraz w zakładzie produkcyjnym w Neckarsulm. Prokuratura w Monachium podejrzewa należącego do Volkswagena producenta samochodów o manipulacje w ponad 200 tys. aut z silnikiem Diesla przeznaczonych na rynek UE i USA poprzez instalowanie nielegalnego oprogramowania udaremniającego.
Odkąd we wrześniu 2015 roku w Volkswagenie wybuchła afera spalinowa, dochodzenie zatacza coraz szersze kręgi. W pierwszym nalocie na Audi w marcu 2017 roku chodziło o 80 tys. pojazdów przeznaczonych na rynek amerykański.