Komuś, kto miał pracę, dzięki temu, że przez pewien czas trwała koniunktura i dziś ją traci, trudno wytłumaczyć, że powinien się cieszyć, że w ogóle ją miał - mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
- Wie pan, to jest tak: gdy ktoś przechodzi ciężką chorobę w wieku dziecięcym, to najczęściej odbija się to na nim na starość. Bo albo przez nią dostatecznie nie wyrósł albo jest słabszy. Właśnie z tym mamy do czynienia w polskiej motoryzacji. Nie udało nam się wejść do „klubu miliona”; oczywiście mam tu na myśli wielkość rocznej produkcji, bo o milionie sprzedanych w ciągu roku samochodów to w ogóle nie ma nawet co marzyć. No i do tego przyszedł kryzys. Zamorskie koncerny radzą sobie z nim jednak całkiem dobrze. Jest więc naszym i szczęściem i nieszczęściem, że mamy zarówno partnera włoskiego, jaki i niemiecko - amerykańskiego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W tyskim Fiacie rozgrywa się dopiero pierwszy akt dramatu