Autobusy wyprodukowane przez Mercedesa albo Volvo zastąpią na ulicach Wrocławia wysłużone ikarusy.
Najniższa stawka nie oznacza jednak zwycięstwa Mercedesa. Cena jest tylko jednym z kryteriów. Pod uwagę brane będą też m.in. warunki gwarancji i komfort pasażerów. Kierowcy miejskich autobusów, z którymi rozmawiali dziennikarze Gazety Wrocławskiej, po cichu liczą na zwycięstwo Mercedesa. Choćby po to, by przetestować te pojazdy. Autobusy Volvo już teraz wożą bowiem wrocławskich pasażerów.
Mercedes już raz wygrał wrocławski przetarg w tej sprawie. Ale Urząd Zamówień Publicznych kazał go unieważnić. Kontrolerom nie podobało się, że wrocławskie MPK chce mieć w nowych pojazdach podzespoły podobne do tych, które są już używane.
Podobny zarzut wiązał się z wymogami dotyczącymi wyposażenia wnętrza. Zdaniem ekspertów z UZP, MPK nie mogło także żądać, aby naprawy gwarancyjne autobusów odbywały się w promieniu 10 km od Wrocławia. Nie powinna być bowiem ważna odległość od warsztatu, ale jakość świadczonych tam usług.
Wrocławski przewoźnik liczy, że tym razem bez dodatkowych utrudnień wybierze dostawcę nowych autobusów. Rzecznik MPK: - Na co dzień używamy 97% naszego taboru. To oznacza, że w razie nagłej potrzeby nie bylibyśmy w stanie podstawić dodatkowych pojazdów. Przedsiebiorstwo potrzebuje nowej dostawy, tym bardziej, że wycofuje zużyte ikarusy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wrocławska komunikacja: co zamiast ikarusów?