W całej Polsce trwa odnowienie taboru komunikacji miejskiej. Jednak nasze samorządy nie idą za przykładem z Niemiec czy Anglii i planując wielomilionowe inwestycje raczej nie decydują się na zakup autobusów hybrydowych. Czy słusznie?
Kierując się właśnie m.in. tym kryterium, władze niemieckich landów zdecydowały się dofinansować zakup kilkudziesięciu autobusów o napędzie hybrydowym, podobna sytuacja miała miejsce w Londynie, po którego ulicach od lutego 2011 r. jeździ 20 hybrydowych autobusów marki Volvo.
Okazuje się jednak, że polskie samorządy nie inwestując w technologię hybrydową wcale nie zostają tak daleko w tyle. Więcej - według opinii ekspertów mogą dzięki temu więcej zyskać, niż stracić.
- Władze polskich miast powinny postępować racjonalnie. Autobusy kupowane obecnie w Polsce spełniają wszystkie najwyższe obowiązujące obecnie normy emisji spalin Euro 5, dodatkowo funkcjonują jako pojazdy przyjazne środowisku tzw. EEV, co nie jest jeszcze obowiązkiem w naszym kraju. Hybryda to ciągle niesprawdzone rozwiązanie. Tak na prawdę nikt do tej pory nie przetestował takiego autobusu w odstępie 10-12 lat, więc kupowanie przy ograniczonym budżecie takiej floty byłoby niepoważne - mówi Aleksander Kierecki, szef analizującej rynek transportowy firmy JMK.
Pierwszy w Polsce autobus hybrydowy, został kupiony 31 marca 2008 r. przez MPK Poznań i choć na początku wiązano z nim ogromne nadzieję, bardzo szybko okazało się że hybrydowy Solaris pozostanie jedynie rodzynkiem w poznańskiej flocie - Takie autobusy są droższe o ok. 40-50% od tych z silnikiem diesla spełniającym normy EEV. Testujemy takie rozwiązanie od ponad dwóch lat i dochodzę do wniosku, że opłacalność tej inwestycji jest praktycznie zerowa. Autobusy z napędem hybrydowym musiałby jeździć po naszych ulicach około 20 lat od czasu zakupu, żeby miało to jakikolwiek sens - wyjaśnia Krzysztof Książyk dyrektor przewozów autobusowych MPK Poznań.
Podobnego zdania są także naukowcy twierdząc, że hybryda nie należy obecnie do przyszłości nowych technologii i można ten przejściowy etap po prostu "przeskoczyć".
- Łączenie ze sobą w pojazdach dwóch technologii - elektrycznej i spalinowej - nie ma sensu. Podobnie jak wydawanie wielkich kwot na hybrydy. Uważam, że przyszłością komunikacji miejskiej są pojazdy napędzane wyłącznie silnikami elektrycznymi. Z tym, że na takie autobusy będziemy musieli poczekać jeszcze lata - tłumaczy prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej.
Skoro nie hybrydy, to może co innego?
Wielkie nadzieje polskie samorządy wiązały także z autobusami marki Scania napędzanymi bioestrem. I choć słupska komunikacja miejska dzięki wprowadzeniu takiego rozwiązania stała się najbardziej ekologiczna w naszym kraju, to autobusy napędzane tym właśnie paliwem były jedynie opłacalne jako program pilotażowy.
- Odnawialne paliwo to na pewno jeden z ideałów do którego dążymy i faktycznie autobusy wykorzystujące taką technologię wydawały się ciekawym rozwiązaniem. Jednak w zeszłym roku Ministerstwo Finansów obłożyło etanol znaczącym podatkiem, co wpłynęło bezpośrednio na opłacalność tej inwestycji. I choć litr etanolu w dalszym ciągu jest nieco tańszy od litra ropy, to biorąc pod uwagą spalanie ropa wypada zdecydowanie lepiej - dodaje Aleksander Kierecki.
Reasumując - na dziś - jedynym realnym zagrożeniem dla autobusów z silnikiem diesla mogą okazać się nie tyle nowe technologie w napędzaniu aut, ale tzw. "zielone strefy" w mieście, gdzie nawet pojazdy spełniające normy Euro 5 mogą nie zostać dopuszczone do ruchu.
Jednak jak na razie wyznaczanie takich stref należy tylko do własnej inicjatywy samorządów i nie jest w żaden sposób im narzucane. Pierwszą taką strefę w naszym kraju planują utworzyć władze Warszawy. Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie chcą w tym celu kupić na próbę cztery ekologiczne autobusy hybrydowe zasilane dwoma silnikami: spalinowym i elektrycznym. Dzięki temu ratusz zamierza stworzyć na Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie tzw. strefę "zero spalin".
Nawet gdyby jednak Warszawa „wyszła przed szereg” - jak twierdzi Aleksander Kierecki –diesel z autobusów szybko nie zniknie, będzie je napędzał jeszcze przez najbliższe 20-30 lat. - Niesprawdzone technologie zostawmy do testowania bogatszym - podsumowuje Kierecki.