Brytyjczycy oclą samochody, ale części do nich już nie

Brytyjczycy oclą samochody, ale części do nich już nie
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Brexit jest od pewnego czasu straszakiem branży motoryzacyjnej. Czy słusznie? Na razie Brytyjczycy postanowili części samochodowe wpuszczać do siebie bez cła. W drugą stronę to nie działa.

  • Preferencyjne cła mają obowiązywać przez rok.
  • Część produkcji samochodów zniknie nie tyle z Wielkiej Brytanii, co w ogóle z Europy.
  • Części, które bez cła wpuści do siebie Wielka Brytania, wracając do Europy, będą już obłożone cłami.

Im dłużej nie ma porozumienia w sprawie warunków brexitu, tym bardziej rosną obawy o wpływ wyjścia Wysp Brytyjskich z Unii Europejskiej na przemysł motoryzacyjny, także polski. Przy wyjściu bez porozumienia automatycznie wchodzimy w stawki celne światowej organizacji handlu WTO. Obecnie towary w obie strony jadą bez cła.

Specjaliści przytaczają wysokość wymiany handlowej między Unią Europejską, w tym Polską, z Wielką Brytanią. Nie da się ukryć, że systemy te są mocno powiązane. Przede wszystkim jednak boją się Brytyjczycy, którzy zauważyli, że już sama decyzja wywołała spadek inwestycji w branży motoryzacyjnej, co spowodowało, że coraz bardziej oddala się planowane na rok 2020 dojście do produkcji na poziomie 2 mln aut rocznie.

Rzeczywiste wprowadzenie ceł, procedur granicznych wydłużających czas dostaw w obie strony i przerwanie swobodnej wymiany towarów między Wielką Brytanią i jej największym rynkiem może być dla brytyjskiego przemysłu bardzo bolesne.

Problemem Brytyjczyków jest też nałożenie się ograniczeń brexitu na zaostrzenie polityki klimatycznej i spadek sprzedaży diesli.

Marka Infiniti wycofuje się z Europy, a co za tym idzie - jej modele Q30 i QX30 znikną z taśmy produkcyjnej fabryki w Sunderland. Nissan zapowiedział także wycofanie z niej modelu X-Trail. To jeden z największych brytyjskich zakładów motoryzacyjnych, o zdolności produkcyjnej ponad pół miliona aut. Czy Juke, Qashqai i Leaf zapełnią lukę? Fabryka w Sunderland okrojona, ale zostaje.

Inaczej będzie z zakładami Hondy w Swindon. Po zakończeniu produkcji obecnej generacji Civica fabryka zostanie zamknięta. Koncern podkreśla, że to nie kwestia brexitu, ale zmian technologicznych i przejścia w stronę samochodów elektrycznych. Wytwarzająca ten sam model fabryka w Turcji po jego zniknięciu będzie jednak działać nadal.

Czytaj także: Ekologia wyrzuca Infiniti. Luksusowe auta znikną z Polski

Nissan to drugi pod względem wielkości producent samochodów w Wielkiej Brytanii. W roku 2017, ostatnim podsumowanym dotąd przez brytyjskie stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego Society of Motor Manufacturers and Traders (SMMT), wyprodukował 495 206 aut. Honda (4. miejsce, po BMW mającym 218 885 aut) wypuściła 164 160 samochodów, a będąca na 5. miejscu Toyota 144 077.

W pierwszej piątce modeli, których w Wielkiej Brytanii wyprodukowano najwięcej, poza Mini na miejscu drugim (218 885 aut) są 4 samochody japońskie: Nissany Qashqai (lider z produkcją 346 771) i Juke, Honda Civic (122 885 – 3. miejsce) i Toyota Auris. Toyota na razie nie zdradza żadnych planów – ma zamiar produkować nadal w Wielkiej Brytanii i kupować w Polsce silniki do swoich aut.

W przypadku japońskich producentów wycofywanie się z Wielkiej Brytanii ma jeszcze jedno tło – właśnie weszła w życie nowa umowa handlowa między Japonią i Unią Europejską, która przewiduje bezcłową wymianę (w przypadku motoryzacji jest siedmioletni okres przejściowy). Producenci mają więc na uwadze kalkulację – czy produkować bliżej UE, ale drożej ze względu na cła, czy dalej, ale taniej.

Największym producentem aut na Wyspach jest Jaguar Land Rover, który w 2017 roku wyprodukował 532 107 aut. Kilka miesięcy temu na Słowacji ruszyła nowa fabryka tej marki, która może wytwarzać do 150 tys. aut rocznie. Na razie ruszyła z jedną zmianą i jednym modelem (Land Roverem Discovery), ale w 2020 roku ma już produkować 100 tys. aut. Koncern ma także fabrykę w Austrii, skąd wyjeżdżają Jaguary E-Pace i I-Pace. Ewentualny rozwój tych zakładów może być częściową odpowiedzią na problemy wywołane przez brexit.

Według danych stowarzyszenia europejskich producentów aut ACEA w ubiegłym roku Unia Europejska wysłała do Wielkiej Brytanii 1,8 mln samochodów i importowała stamtąd ponad 6 712 aut. Dla Unii Europejskiej to 32 proc. eksportu i 20 proc. importu samochodów. Dla Wielkiej Brytanii to jednak aż 51 proc. eksportu i 85 proc. importu samochodów – to dane ACEA, a według SMMT odsetki te wynoszą odpowiednio 53,9 proc. i 78,6 proc.

Czytaj także: Nissan wycofuje się z Wielkiej Brytanii; związkowcy chcą rozmawiać

1,5 mld euro eksportu

W przypadku Polski ważniejsze wydają się obroty częściami i komponentami. Według Eurostatu unijny eksport części i komponentów (włącznie z silnikami) miał w ubiegłym roku wartość 64,1 mld euro, z czego na Wielką Brytanię przypadło 16,3 proc. Unijne części stanowią 80 proc. komponentów importowanych na Wyspy.

Największym unijnym eksporterem części do Zjednoczonego Królestwa są Niemcy, których eksport w ubiegłym roku miał wartość 20,6 mld euro, co dla naszego przemysłu ma o tyle znaczenie, że wiele naszych firm produkuje komponenty dla producentów w Niemczech, więc część z nich mogłaby utracić rynek wraz ze swymi niemieckimi odbiorcami. Sama wartość polskiego eksportu części motoryzacyjnych do Wielkiej Brytanii wyniosła 1,5 mld euro.

Ograniczenie wymiany handlowej mogłoby więc być dla nas znaczną stratą. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że zmniejszenie importu brytyjskich aut do UE nie spowoduje, że ich ewentualni i niedoszli nabywcy przesiądą się na hulajnogi – jeżeli nie będzie dostaw z Wielkiej Brytanii, nabywcy samochodów wybiorą po prostu inne modele, co może zwiększyć dostawy dla innych producentów. W takim wypadku brexit może być szansą na szybszy rozwój dla tych firm, które dostarczają obecnie części producentom, którzy na tej zmianie zyskają, a problemem dla tych, którzy dostarczają części producentom, którzy na tym stracą.

Kto zyska, kto straci

Obłożenie cłem samochodów może zmienić rynki zarówno UE, jak i Wielkiej Brytanii. Spowodowana cłami zmiana cen niektórych modeli może spowodować, że korzystniej od nich zaczną się plasować na rynku samochody z Chin czy Stanów Zjednoczonych.
Według Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, przeniesienie części produkcji samochodów na kontynent spowoduje w wielu przypadkach tylko zmianę adresu dostaw dla polskich firm. Większym problemem będzie przeniesienie produkcji do Japonii, bo w tym wypadku w większym stopniu będzie miało miejsce poszukiwanie nowych, bliższych zakładom dostawców.

Zdaniem Jakuba Farysia większym zagrożeniem niż brexit może być dla nas zmiana napędów. - Mniej więcej połowa naszej produkcji jest ściśle związana z elementami napędów spalinowych, więc dla nas problem może stanowić zmiana napędów. To nie nastąpi nagle, będzie raczej stopniowym procesem, ale liczba samochodów z napędem spalinowym zacznie maleć na rzecz aut z napędem elektrycznym – mówi Jakub Faryś.

Cła na samochody, na części do nich już nie

Przygotowując się do twardego brexitu, brytyjski rząd jednostronnie zadeklarował, że pozostawi zerowe stawki cła na 85 proc. towarów. Dotyczy to np. części samochodowych, ale samych pojazdów już nie. Większość będzie objęta dziesięcioprocentowym cłem, ale niektóre wejdą w szesnastoprocentowy, a nawet dwudziestodwuprocentowy próg. Cłami będą także objęte opony.

Bezcłowy przepływ części będzie na razie dotyczył jednego kierunku – na Wyspy. W drodze na kontynent te same towary nie będą już traktowane jako unijne. Jak to będzie wyglądać można pokazać na konkretnym przykładzie.

- W Polsce produkujemy sporo szyb dla Jaguara Land Rovera i wysyłamy do Wielkiej Brytanii, gdzie firma ma centralny magazyn części zamiennych. Kiedy szyba, jako część zamienna pojedzie z powrotem do UE, nie będzie już traktowana jako wyprodukowana w Unii i zostanie obłożona cłem – mówi Janusz Kobus, wiceprezes Pilkington Automotive Poland. Firma wysyła do Wielkiej Brytanii szkło za 500 mln złotych.

Na razie Wielka Brytania ogłosiła wyzerowanie ceł na najbliższe 12 miesięcy, żaby uniknąć szokowego wzrostu cen, pewnie też mając nadzieję na umowę o wolnym handlu z UE. Jeżeli Unie nie pójdzie tą samą drogą, to Wieka Brytania zapewne wprowadzi cła.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Brytyjczycy oclą samochody, ale części do nich już nie

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!