Czy kłopoty Ursusa podtopią tysiąc elektrycznych autobusów premiera Morawieckiego?

Czy kłopoty Ursusa podtopią tysiąc elektrycznych autobusów premiera Morawieckiego?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Ursus przewiduje możliwość zamknięcia spółki autobusowej. Jak to wpłynie na program bezemisyjnego transportu? Upadek Ursusa Bus może spowodować konieczność szukania od początku wykonawcy zapowiadanego przez premiera Morawieckiego tysiąca bezemisyjnych autobusów dla polskich miast.


Ursus przedstawił plan restrukturyzacyjny, który zakłada dwa warianty dalszego rozwoju sytuacji spółki autobusowej. W jednym Ursus Bus zmienia właściciela, w drugim zostaje zamknięty, a jego zobowiązania przejmuje spółka matka. Dla Ursusa zamknięcie spółki autobusowej oznacza większą kwotę do restrukturyzacji, bo jej sprzedaż była jednym ze sposobów na pozyskanie środków.

Niedawno próba sprzedaży 77,3 proc. Ursusa Bus spółce PG Enegry Capital Managenment i pozyskania 34 mln zł zakończyła się fiaskiem. Prezes Ursusa Tomasz Zadroga deklaruje, że jest kilka kolejnych podmiotów zainteresowanych przejęciem spółki i jeszcze w kwietniu może dojść do podpisania umowy z kolejnym inwestorem.

Według niepotwierdzonych informacji jednym z nich może być Autosan – niedawny rywal Ursusa w staraniach o kontrakt na tysiąc bezemisyjnych autobusów w ramach projektu dofinansowanego przez NCBiR. Ursus twierdzi, że taka współpraca byłaby korzystna, choćby dlatego, że obecnie obie firmy mają ofertę, która nie jest całkowicie konkurencyjna, lecz ich propozycje częściowo się uzupełniają. - Dlaczego w dobie budowania narodowych czempionów nie zbudować polskiego czempiona autobusowego? – pytał  Tomasz Zadroga.

Czytaj także: Ursus redukuje załogę o 40 proc. i zamyka dwa zakłady

Część ekspertów zwraca uwagę na sam projekt NCBiR. Wśród startujących początkowo firm były m.in. Solaris i Volvo, a więc dwie firmy mające mocną pozycję na rynku. Po rundzie negocjacji ostatecznych ofert jednak nie złożyły. Zdaniem części analityków prawdopodobnie NCBiR chciał za dużo uzyskać za zbyt małe pieniądze, co spowodowało wycofanie się "najpoważniejszych graczy".

W trójce składających oferty były natomiast konsorcjum Ursusa i Ursusa Bus oraz Autosan. Ostatecznie na placu boju pozostał Ursus. Problem w tym, że Ursus już raz został przez NCBiR wybrany w projekcie dotyczącym opracowania innowacyjnego samochodu dostawczego o masie 3,5 tony. Umowy jednak nie podpisano, bo NCBiR nagle zauważył, że zgodnie z regulaminem konkursu z "finansowania wykluczone są przedsiębiorstwa pozostające w trudnej sytuacji w rozumieniu unijnych przepisów dotyczących pomocy państwa". Ursus odwołuje się od decyzji, przypominając, że jego sytuacja była znana jeszcze przed otwarciem postępowania.

Przejęcie Ursusa Bus przez Autosana, czyli PGZ, mogłoby pozwolić gładko przejść do realizacji kontraktu na ponad tysiąc autobusów elektrycznych i wodorowych. Nie wiadomo, jak zachowa się NCBiR, jeżeli spółkę przejmie inna firma.

Jeżeli uda się sprzedaż spółki, Ursus nadal pozostanie w konsorcjum, które zostało wybrane do projektu bezemisyjnego transportu. Prawdopodobnie będzie wytwarzać szkielety dla autobusów, co daje mu około 5 proc. wartości kontraktu, czyli ok. 125 mln zł.

Najgorszym rozwiązaniem może być upadek Ursusa Bus, bo może się okazać, że postępowanie trzeba będzie zaczynać od nowa, zwłaszcza, że spółka zrezygnowała już z kilku mniejszych zamówień, nie stawiając się na podpisanie umowy. Jej przedstawiciele dowodzą, że to uczciwsze w sytuacji, kiedy brak kapitału obrotowego (nie ma go ani Ursus Bus, ani Ursus) nie pozwala zrealizować kontraktu. Jeżeli Ursus Bus zostanie zlikwidowany, a jego zobowiązania przejęte przez Ursusa, to pieniędzy nadal wszak nie będzie.

Ursus liczy, że kapitał uda się pozyskać także ze sprzedaży nieruchomości. Firma chce sprzedać zakład w Opalenicy, nieużywane obecnie grunty z halą w Dobrym Mieście, a także tereny w Lublinie – zależnie od tego, jak potoczą się dalsze losy spółki autobusowej wszystkie lub te, na których Ursus Bus nie prowadzi działalności. Według Tomasza Zadrogi może to dać 50 mln złotych.

Czytaj także: To koniec snu o potędze Ursusa

Rozprzedawanie dóbr Ursusa będzie także prowadziło do redukcji zatrudnienia do 293 osób, co ma dać 12 mln zł oszczędności. W sumie spółka chce ograniczyć koszty o połowę. Okrojona załoga będzie produkowała w Dobrym Mieście ciągniki, prasy zwijające i przyczepy rolnicze.

Rynek traktorów nie jest ostatnio dla spółki łaskawy. Według danych analizującej rynek ciągników spółki Martin & Jacob w roku 2016 Ursus sprzedał 904 ciągniki na rynku liczącym w sumie 12 305 sztuk, przy czym 668 sztuk sprzedano odbiorcom, a 236 zarejestrowali na siebie dealerzy. W kolejnym roku rynek ciągników w Polsce skurczył się do 10 712 sztuk, ale sprzedaż Ursusa wzrosła do 956 sztuk. W tym wypadku jednak do odbiorców trafiło 514 sztuk, podczas gdy aż 442 zarejestrowali na siebie dealerzy. Według Tomasza Rybaka, menedżera projektu AgriTrac w Martin & Jacob, była to wówczas powszechna praktyka, bo zmiany w przepisach homologacyjnych sprawiały, że wielu producentów rejestrowało w ten sposób ciągniki, które nie miałyby nowej homologacji. Mogło to jednak mieć duży wpływ na wyniki roku 2018, kiedy sprzedaż Ursusa spadła do 354 sztuk, z czego 96 zarejestrowano na dealerów, a 258 sztuk dostarczono odbiorcom. Cały rynek nowych ciągników skurczył się wówczas do 8 860 pojazdów.

- Ten rok dla nikogo nie był dobry. Spadek wolumenu był spowodowany przede wszystkim suszą i brakiem dofinansowań unijnych. Rolnicy częściej wybierali sprowadzanie zza granicy używanych ciągników, których import znacznie wzrósł. To także wynik zmiany w kierunku unijnego dofinansowania, które poszło w stronę maszyn towarzyszących, podczepianych do ciągników – mówi Tomasz Rybak.

Traktory były podstawą sukcesu odrodzenia Ursusa. Plan wydawał się dobry – na dotowanych przez UE ciągnikach w Europie i zbyt już przestarzałych w UE, ale wciąż atrakcyjnych w Afryce traktorach zarobić na rozwój elektromobilności, która miała być przyszłością Ursusa. Ostatecznie Afryka okazała się trudniejsza niż przypuszczano, zwłaszcza przy oparciu sprzedaży o rządowe kredyty, a wstrząsy na polskim rynku odcięły także ten dopływ środków i rosnąca dopiero perła w koronie Ursusa została bez finansowego zaplecza, co w przypadku tak kapitałochłonnej działalności jak elektromobilność skazuje na upadek.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (11)

Do artykułu: Czy kłopoty Ursusa podtopią tysiąc elektrycznych autobusów premiera Morawieckiego?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!