Były menedżer Volkswagena w Detroit Oliver Schmidt, który przyznał się, że pomagał firmie unikać przepisów dot. czystości powietrza, został skazany na siedem lat więzienia i grzywnę w wysokości 400 tys. dol. - donosi serwis BBC.
W sierpniu 2015 r. niemiecki koncern motoryzacyjny po raz pierwszy przyznał się do korzystania z nielegalnego oprogramowania do zaniżania emisji spalin w swoich dieslach w wyniku dochodzenia prowadzonego w tej sprawie przez Amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA).
Afera ta kosztowała producenta blisko 30 mld dol. Poziomy emisji spalin były nawet 30 razy wyższe od dopuszczalnych w amerykańskim prawie.
Czytaj także: "Trujące" BMW? Koncern odrzuca oskarżenia
Volkswagen sprzedał między rokiem 2006 a 2015 - w USA blisko 600 tys. samochodów, w których zainstalowano oprogramowania pomagające fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników diesla - a 11 mln w skali globalnej.
W sierpniu br. sąd w Detroit skazał niemieckiego inżyniera VW Jamesa Roberta Lianga na 3 lata i 4 miesiące więzienia. Liang musiał ponadto zapłacić grzywnę w kwocie 200 tys. dolarów, a po odbyciu kary zostanie deportowany do Niemiec.
Wyrok zapadnie także w Polsce?
Na sądowe rozstrzygnięcie spraw tzw. dieselgate czeka także w Polsce. Przed rokiem pozew przeciwko Volkswagenowi złożyło Stowarzyszenie Stop VW. Sprawa dotyczy wprowadzenia na polski rynek pojazdów z systemem manipulującym poziomem emisji spalin. Stowarzyszenie Stop VW domaga się odszkodowań w wysokości 30 tys. zł dla każdego posiadacza takiego samochodu.
Czytaj również: Ważą się losy zbiorowego pozwu Polaków przeciwko Volkswagenowi
Zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia, niemiecki koncern mógł wprowadzić na Polski rynek nawet około 200 tys. samochodów z wadliwym oprogramowaniem, które fałszowało poziom emisji spalin. Według Volkswagen Group Polska do naszego kraju trafiło ok. 140 tys. takich pojazdów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dieselgate dla byłego menedżera Volkswagena kończy się karą więzienia