Francja to kolejne państwo w Europie, które obiecuje pomoc dla motoryzacji. Francuscy kierowcy dostaną od państwa ulgi, kupując auta, na które w Polsce od stycznia rząd drastycznie zwiększa podatki.
Zgodnie z planem Sarkozy'ego banki koncernów Renault i Peugeot-Citroen dostaną od państwa po 500 mln euro pożyczek na kredytowanie zakupów samochodów. Powstanie też fundusz restrukturyzacji branży motoryzacyjnej, w który państwo zainwestuje 200 mln euro, a kolejne 100 mln euro dołożą firmy samochodowe.
Ponad 200 mln euro budżet Francji będą kosztować ulgi dla nabywców nowych samochodów. Do końca 2009 r. rząd będzie dawał 1000 euro premii każdemu kierowcy, który kupi nowe auto emitujące nie więcej niż 160 g CO2/100 km, a jednocześnie odda na złom pojazd, który ma dziesięć lat lub więcej.
Z pomocą dla motoryzacji - uznanej przez UE za jeden z dwóch kluczowych sektorów europejskiej gospodarki - spieszą także inne państwa. Od połowy grudnia trzykrotnie wzrosną podatki od używanych aut z importu - postanowił wczoraj rząd w Bukareszcie. Tamując napływ używanych pojazdów, rząd Rumunii zachęca jednocześnie do zakupu nowych samochodów. Z 800 do 1000 euro Bukareszt zwiększył wczoraj premię dla kierowców kupujących nowe auta, którzy jednocześnie oddadzą na złom ponad 12-letni samochód. Rumunia zwróciła się też do Brukseli o zgodę na zawieszenie do końca przyszłego podatków od rejestracji aut, ale tylko nowych.
Nabywcy nowych aut w Niemczech przez rok będą zwolnieni z podatku drogowego - postanowił w listopadzie Berlin. Na dwa lata z tego podatku zostaną zwolnieni niemieccy kierowcy przy zakupie aut, które już teraz spełniają normy toksyczności spalin Euro 5, jakie będą wymagane przy rejestracji w UE od 2010 r.
Kolejne pieniądze motoryzacja dostanie z kasy UE. W środę ogłoszono, że ze specjalnego funduszu na łagodzenie skutków globalizacji Bruksela wypłaci 10,4 mln euro dla pracowników zwolnionych w Hiszpanii przez koncern Delphi, który przeniósł produkcję do Maroka.
Inne podejście do motoryzacji ma polski rząd. W niedzielę premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd podniesie z 13,6 do 18,6 proc. podatek akcyzowy od aut z silnikami o pojemności 2 l i większej. Senat przegłosował taką podwyżkę podatków w poprawce do nowej ustawy akcyzowej. Podwyżkę wprowadzoną przez Senat musi jeszcze zaakceptować Sejm. Ale wiceminister finansów Jacek Kapica zapowiedział, że wyższe podatki od aut już od 1 stycznia podniesie specjalnym rozporządzeniem minister finansów.
Z podniesionych podatków od aut i od alkoholu rząd chce stworzyć Rezerwę Solidarności Społecznej na wsparcie mniej zamożnych osób. - Na dzisiaj trudno powiedzieć, kto z tej rezerwy skorzysta, bo trudno stwierdzić, gdzie te skutki najbardziej się ujawnią - mówiła w środę w Sejmie wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Wiceminister Kapica tłumaczył w Senacie, że rząd podnosi akcyzę na auta z silnikami o pojemności ponad 2 l, bo kupują je osoby zamożniejsze.
Ale cena aut nie zależy od pojemności silnika. Limuzyna Audi A4 z benzynowym silnikiem 1,8 litra jest obłożona akcyzą 3,1 proc. i kosztuje od 103 do ponad 131 tys. zł. Tymczasem Toyota Avensis z produkowanym w Polsce nowoczesnym silnikiem Diesla 2,2 litra już teraz jest obłożona cztery razy wyższą akcyzą i kosztuje 98 tys. zł. Po podwyżce podatku cena tego auta może wzrosnąć.
Francuscy kierowcy, kupując Toyotę z silnikiem z Polski, dostaną 1 tys. euro ulgi, bo to auto emituje poniżej 160 g CO2/100 km i jest uznane nad Sekwaną za mniej szkodliwe dla środowiska. Tymczasem nasze Ministerstwo Finansów troską o... środowisko tłumaczy podwyżkę akcyzy na takie auta jak Avensis z polskim silnikiem. - Takie sygnały jak wprowadzenie wyższego podatku z całą pewnością nie zostaną przyjęte pozytywnie przez inwestorów - ostrzegł Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, stowarzyszenie firm samochodowych w Polsce.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Francja da ulgi na nowe auta, a Polska podnosi motopodatki