Koniec z rozbieżnościami między danymi producenta a faktycznym spalaniem. Nowe normy mają ukrócić manipulacje z pomiarami zużycia paliwa.
Dzięki temu, że już za dwa tygodnie samochody wyjeżdżające z salonów będą zaliczały zaostrzone testy dotyczące zużycia paliwa i emisji spalin, producentom ciężej będzie manipulować z pomiarem zużycia paliwa.
Do tej pory tego praktyki były nagminne a różnice między danymi producentów a rzeczywistym spalaniem na drodze sięgają nawet 40 proc.
„Rzeczpospolita" przytacza badania z 2013 r. Międzynarodowej Rady Czystego Transportu (ICCT) wskazujące na wzrost rozbieżności pomiędzy rzeczywistością a danymi producentów do poziomu 25 proc. z 10 proc. dziesięć lat wcześniej.
W 2016 r. różnice te sięgały już 40 proc., a z wyliczeń ICCT wynikało, że przeciętny nabywca nowego samochodu osobowego płaci rocznie za paliwo ok. 450 euro więcej, niż wynikałoby z fabrycznych danych.
Teraz ma się to zmienić przez nowe warunki, na jakich nowe samochody będą dopuszczane do sprzedaży. Te wyjeżdżające z salonów po 1 września będą zaliczały zaostrzone testy dotyczące zużycia paliwa i emisji spalin. W rezultacie dane podawane przez producentów nie będą się już tak bardzo różnić od spalania uzyskiwanego w czasie jazdy.
KOMENTARZE (4)
Do artykułu: Koniec z fałszowaniem przez producentów wyników spalania nowych aut