Mitsubishi ma 7-procentowy udział w rynku w Rosji, w Polsce - 1-procentowy. Japończycy postanowili dopaść Hondę i Nissana.
- Toyota jest poza naszym zasięgiem. Będziemy jednak chcieli w ciągu kilku lat dogonić Nissana i Hondę - zapowiada w dzienniku Arkadiusz Tomala, dyrektor zarządzający MMC Car Poland, importera aut marki Mitsubishi.
Nie będzie łatwo. Ubiegłoroczna sprzedaż Mitsubishi wyniosła 2,2 tys. aut, podczas gdy Nissan umieścił na rynku 7,2 tys. - Mitsubishi nie ma w zasadzie samochodów, które umożliwiałyby znaczące zwiększenie sprzedaży. Model colt, który mógłby stanowić taką broń, nie ma atrakcyjnej ceny. Sądzę więc, że ciężko będzie się zbliżyć choćby do Nissana - twierdzi Wojciech Drzewiecki, prezes monitorującej rynek motoryzacyjny firmy Samar.
Sama spółka w krótszej perspektywie formułuje więc bardziej realistyczne cele. - W Rosji udziały w rynku wynoszą 7-8 proc. W krajach Europy Zachodniej jest to 1-2 proc. W Polsce mamy obecnie udział jednoprocentowy, a będziemy zmierzać ku górnej granicy z Europy Zachodniej. Sprzedaż powinna wzrosnąć z około 3 tys. na koniec tego roku do 5-8 tys. w 2010 r. - zapowiada w "PB" dyrektor Tomala.
Szanse są. Przez wiele lat firma oscylowała wokół magicznego progu 2 tys. aut sprzedawanych rocznie. W tym roku został on pokonany już w sierpniu. I dlatego Polska została uznana przez szefostwo firmy za perspektywiczny rynek, co może oznacza pierwszeństwo w dostępie do nowych modeli.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Mitsubishi staje do walki o polski rynek