Przeczytałem jeszcze raz zdanie i chyba co innego autor miał na myśli :) Przepraszam wszystko jasne

Ma Pan rację. Gdzieś na etapie redagowania uciekło to z pierwszego zdania tekstu, mówiącego czym są ogniwa. Już uzupełniłem.

Niestety artykuł pełen bzdur i półprawd. Kilka z nich: 1. W Niemczech jest ponad 60 stacji tankowania wodorem – ze świecą wśród nich szukać takiej, gdzie wodór jest w stanie ciekłym. Standardem jest wodór sprężony do 700 bar. Taka stacja to zbiornik ciśnieniowy, sprężarka i dystrybutor. Nie ma żadnych urządzeń kriogenicznych, jak w przypadku wodoru ciekłego i koszty znacznie niższe. Jaki jest sens pisania o kosztach stacji z ciekłym wodorem – sam tylko autor wie. 2. Ja oczywiście nie twierdzę, że koszty obecnie nie są znaczne – bo są, ale nie jest to technologia tak dojrzała jak konkurencyjne. W miarę rozwoju koszty te będą spadać. Zresztą w temacie kosztów stacji – wystarczy zauważyć co robią firmy takie jak NEL Hydrogen, która już dzisiaj się chwali, że jest w stanie dostarczyć wodór po koszcie paliwa takim, że koszt przejechanego km = koszt na paliwie konwencjonalnym (uwzględniając koszty produkcji z elektrolizy, sprężanie, transport wodoru i stację tankowania). No ale po co się wysilać. Lepiej napisać jakieś pierdoły, które były może aktualne 5 lat temu. 3. Same samochody wodorowe z pewnością są obecnie droższe od konkurencji – ale śmiem twierdzić, że analogicznie do stacji tankowania jest to problem braku efektu skali, o czym również ani słowem się autor nie zająknął. 4. Ten Hindenburg sprzed 100 lat - to już się popłakałem ze śmiechu. Może Pan autor policzył ile osób zginęło w ostatnim wieku na skutek wybuchu paliwa/ropy itp.? Itd. Itd. I jeszcze ten tekst na końcu, że „do nowych technologii trzeba podchodzić z głową”. Akurat Niemcy i Japończycy, którzy są liderami w tej technologii są znani z religijnego podejścia to inżynierii prawda? 😉 Zupełnie nie to co fanboye samochodów elektrycznych i niejakiego Elona. To, że jakiś dziennikarzyna pisze bzdury i półprawdy to mnie specjalnie nie dziwi – w końcu sprawdzenie faktów wymagałoby wykonania trochę dziennikarskiej pracy, co wydaje się w wnp obecnie nie jest zbyt modne … ale żeby się profesor, poważnej skądinąd uczelni, posikał na widok tak prymitywnego tekstu to mnie zaskoczyło.

Zdaje się, że byłem trochę niegrzeczny z tym komentarzem. Przepraszam, trochę mnie poniosło - nie chciałem nikogo urazić.