Rok 2012 będzie bardzo trudny tak dla nas jak i dla innych firm motoryzacyjnych. Już wiemy, że wielkość produkcji będzie nieco niższa niż w 2011 r. , mówi portalowi wnp.pl Andrzej Korpak, dyrektor General Motors Manufacturing Poland. - Oczekujemy, że wreszcie pojawią się przepisy stymulujące zakup nowych aut.
- Bez wahania mogę powiedzieć, że firma nie tylko utrzymuje poziom, ale stale się doskonali. Ten rok był dla nas niezwykle udany. O 10 procent zwiększyliśmy produkcję, wdrożyliśmy nowy model - Astrę GTC - w rekordowym tempie i w perfekcyjnej jakości, wewnątrzkorporacyjny audyt systemu produkcji wykazał, że jesteśmy najlepszym zakładem GM w Europie, osiągnęliśmy jako pierwszy zakład w GM czwarty poziom tzw. jakości wbudowanej, a także jako drudzy w Polsce, a pierwsi w GM certyfikowaliśmy się w efektywnym zarządzaniu energią.
Przeorganizowaliśmy linie montażowe tak, że są zgodne z najnowszymi światowymi standardami. Zespół mamy wciąż młody, ale już bardzo doświadczony i entuzjastycznie podchodzący do nowych zadań. Stąd sukcesy i dobre rokowania na przyszłość. Nowe wyzwania to nowe modele do wdrożenia w 2012 r., czyli Astra IV Sedan i Astra Cabrio. No i oczywistym wyzwaniem jest przetrwanie załamania rynku motoryzacyjnego, gdyż potencjalni klienci ostrożniej wydają pieniądze w obliczu kryzysu w Europie.
Na pewno są jednak obawy związane z tym, co dzieje się teraz i co stanie się za chwilę w światowej gospodarce. Na jakie wsparcie pan liczy?
- Rok 2012 będzie bardzo trudny tak dla nas jak i dla innych firm motoryzacyjnych. Już wiemy, że wielkość produkcji będzie nieco niższa niż w 2011 r. Szczególnie druga połowa roku jest wciąż wielką niewiadomą. Naszym zadaniem jest dostosować produkcję do wahań rynku. Jesteśmy zdeterminowani, aby odbyło się to bez redukcji zatrudnienia w GMMP.
Musimy być maksymalnie elastyczni, aby to osiągnąć. Tu widzę możliwość pomocy ze strony rządu. Czekamy na wprowadzenie np. dłuższych okresów rozliczeniowych, co pozwoliłoby w okresach zmiennej koniunktury zmniejszyć zatrudnienie pracowników agencji pracy tymczasowej a zwiększyć ilość zatrudnionych na kontraktach stałych, co z kolei umożliwi takim pracownikom korzystanie z kredytów i wzmocnić rynek wewnętrzny. Oczekujemy również, że wreszcie wprowadzi się przepisy stymulujące zakup nowych aut jak możliwość odpisu VAT dla przedsiębiorców czy podatek ekologiczny, aby zatrzymać falę wraków sprowadzanych z Europy Zachodniej, zatruwających środowisko i będących zagrożeniem na drogach. Naszą nadzieją są nowe modele - zwykle bardziej odporne na kryzys.
Fakt, że jest się częścią wielkiej międzynarodowej korporacji utrudnia podejmowanie decyzji w Polsce? Pole manewru chyba nie jest zbyt rozległe? Jaki tak na prawdę jest zakres waszej samodzielności?
- Pozostawanie częścią korporacji międzynarodowej jak zawsze ma swoje plusy i minusy. Są pewne sztywne zasady, których musimy się trzymać, ale na poziomie naszego zakładu jesteśmy całkowicie niezależni. Może nie mamy wpływu na strategiczne decyzje odnośnie produktów, ale istnieje pełna niezależność w kreowaniu polityki kadrowej, organizacji pracy, organizacji linii produkcyjnych.
Zawsze możemy liczyć na wsparcie funkcji centralnych i często wspomagamy inne zakłady naszym doświadczeniem i wiedzą. Ale prawda jest jedna: tym więcej możemy, im samochody przez nas produkowane są lepsze jakościowo a produkcja bardziej opłacalna. Tak więc to nie przypadek, że przy nowych koncepcjach zawsze najpierw przymierza się je do Gliwic jak np. ostatnio Chevroleta i Astrę V.
Uda się nam przetrwać na spokojniejszych wodach, gdy dookoła huczy kryzysowy sztorm?
- Jestem przekonany, że dzięki dyscyplinie fiskalnej Polska oprze się kryzysowi. Jesteśmy coraz bardziej kojarzeni z efektywnością i jakością, co powoduje, że wciąż jesteśmy atrakcyjni dla inwestorów. Widać to np. w segmencie poddostawców branży motoryzacyjnej. Ponadto Polacy potrafią pracować z pasją, a to gwarancja sukcesu.
Kieruje Pan firmą zatrudniającą setki osób, o której mówi się, że słynie ze skutecznego dialogu menedżerów z pracownikami i związkami zawodowymi. Musicie więc mieć jakiś patent na przekonywanie ludzi do tego, że pewnych rzeczy teraz wykonać się nie da, a inne - owszem - zrobić należy. Jak zatem dyskutować podczas kryzysu z załogą, aby od razu na wejściu nie dochodziło do spięć i zaognień?
- Od początku istnienia firmy stawialiśmy na dialog z pracownikami. Chcemy, aby tych 3 000 zatrudnionych ludzi było świadomych naszych celów, strategii, ale także problemów i potencjalnych trudnych decyzji, które czasem musimy podejmować. Mamy różne kanały komunikacyjne takiej jak: Forum Doradcze, Rada Pracownicza, związki zawodowe, spotkania z wszystkimi pracownikami, "okrągłe stoły". Zawsze jest nam po drodze z tymi, którym na sercu leży dobro firmy, nawet jeśli mają czasem odmienne poglądy. Zdecydowana większość naszych pracowników utożsamia się z zakładem i naprawdę im zależy. W czasie kryzysu szczególnie ważne jest traktowanie ludzi z szacunkiem, uczciwe informowanie o wszystkim i edukowanie załogi. Wtedy, nawet najtrudniejsze decyzje, są przyjmowane ze zrozumieniem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Opel Gliwice: Musimy być maksymalnie elastyczni