Pracownicy gliwickiego Opla już na pełnym gazie produkują niemal 40 samochodów w ciągu godziny, z czego 25 pojazdów to najnowsze dziecko marki - model Opel Astra IV. Powszechnie mówi się, że po zawirowaniach, związanych z zaniechaną sprzedaży marki, ludzie w GM Poland mają już spokój. Wszak władze GM zapowiedziały, że fabryka Opla w Polsce ma dla koncernu i marki znaczenie strategiczne więc ludziom w Gliwicach włos z głowy nie spadnie. Podobno jednak nie jest tak do końca.
Mirosław Rzeźniczek, wiceszef zakładowej "Solidarności" mówi: - Odetchnęlibyśmy z pełną ulgą, gdyby jasne było, co z planowanymi przez GM oszczędnościami. Szefowie zapowiedzieli, że nie będzie zwolnień i likwidacji ale nie rozstrzygnięto też kwestii 265 mln euro oszczędności rocznie.
Przedstawiciele załogi wiedzą, że wprost przeliczać tego nie można, ale - jak mówi Rzeźniczek - gdyby w istocie tak zrobić, i przełożyć planowane oszczędności na pracownicze pensje, oznaczałoby to ograniczenie wynagrodzeń o ok. 13%. Związkowcy zastrzegają jednak, że to tylko spekulacje i nie wiadomo tak na prawdę, gdzie firma rzeczywiście poszuka rezerw. Wiele zależy również od tego, jak nowa Astra z Gliwic zostanie przyjęta na zachodnich rynkach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Opel Gliwice: odetchniemy gdy powiedzą co z oszczędnościami