Pierwszy polski samochód patrolowy z pancerzem odpornym na miny z prywatnej fabryki AMZ Kutno pojedzie na wojnę z terrorystami. MON już planuje wysłanie testowego pojazdu do Afganistanu. Od pomysłu do jego realizacji minęło zaledwie osiem miesięcy.
Jak mówi prezes Stachowski, wojsko to coraz bardziej wymagający klient, ale też niezawodnie reguluje rachunki. Przychody AMZ Kutno w zeszłym roku przekroczyły 160 mln zł a zyski 16 mln zł.
Armia zainteresowała się turem w okresie przygotowań do niebezpiecznej misji afgańskiej. Ważący 5,2 tony pojazd mieści pięciu żołnierzy, wykorzystuje niektóre elementy podwozia terenowego włoskiego producenta SCAM z Varese i trzylitrowy silnik Iveco.
Tur ma być bezpieczniejszy i zdecydowanie tańszy od amerykańskich Humvee, które w Afganistanie nie miały dobrej prasy. Ekonomiczniejsze silniki Iveco będą też spalać dwukrotnie mniej paliwa (ok 20 l.) na 100 km od legendarnych Hummerów, co wyjątkowo już podoba się wojskowym.
Jak mówi minister obrony narodowej Aleksander Szczygło, dla MON ważne jest, że produkcja potrzebnych armii pojazdów uruchomiona zostanie w krajowym zakładzie, tutaj też, dzięki wojskowym zamówieniom, ludzie mają szansę znaleźć pracę. Zapowiada, że zanim zamówi pojazdy, rzetelne testy prototyp przejdzie w warunkach bojowych w Afganistanie. Jeszcze przed tym samochód czekają go prawdziwe tortury w fabrycznych warunkach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pierwszy polski samochód patrolowy pojedzie do Afganistanu