Podróżnik Marek Kamiński wraca z Japonii przez Rosję, kończąc kilkumiesięczną wyprawę samochodem elektrycznym. O podróży, której trasa wiodła przez dziewięć krajów i liczyła 28 tys. kilometrów, podróżnik mówił w poniedziałek w Moskwie.
- Kamiński rozpoczął podróż 22 maja w Zakopanem. Trasa wyprawy samochodem marki Nissan LEAF prowadziła przez rosyjski obwód kaliningradzki, Litwę, Łotwę i Estonię, następnie przez całą Rosję aż do Mongolii, a potem przez Chiny i Koreę Południową do Japonii.
- Podróżnik zmienił pierwotny plan i wracał również samochodem, choć wcześniej planował jechać nim tylko w jedną stronę. W poniedziałek Kamiński na spotkaniu w Moskwie podsumował trasę.
- Jak podkreślał, najwięcej czasu w trakcie wyprawy spędził właśnie w Rosji. W drodze do Japonii jechał przez Rosję miesiąc. Z powrotem droga przez Rosję zajęła mu cały wrzesień. "Spędziłem dwa miesiące w Rosji, widziałem całą Rosję - od Władywostoku do Moskwy" - opowiadał.
"To była niesamowita podróż. Po pierwsze, samochód elektryczny, czyli technologia. Po drugie, dotknąłem żyjącego świata i jego problemów, bo jechałem wzdłuż dróg, spotykałem ludzi, z którymi rozmawiałem o życiu i sensie życia, o tym, co jest dla nich ważne" - powiedział PAP Kamiński.
Zapewnił, że podczas ekspedycji "wszystko się sprawdziło" pod względem technologicznym. Sprawdziła się także koncepcja podróży polegająca na tym, że "samochód jest domem", że można się nim nie tylko przemieszczać, ale też w nim spać, gotować i jeść. "Dawał mi komfort, schronienie i bezpieczeństwo" - mówił podróżnik. Podkreślał, że to powoduje "lepsze morale", umożliwia odpoczynek i koncentrację niezbędną w trakcie czteromiesięcznej wyprawy.
Wśród trudności Kamiński wymienił nie tylko kłopoty z ładowaniem samochodu energią elektryczną, ale też stan dróg i trudności formalne na granicach. "Było wiele okazji, żeby odpuścić" - ocenił. Ale też podkreślił, że spodziewał się większych trudności z ładowaniem i choć było to rzeczywiście trudne, to "jednak okazało się, że jest to możliwe", głównie dzięki pomocy ludzi.
Na terenie Rosji Kamiński przejechał przez Syberię i Daleki Wschód. Drogę powrotną przez ten region ocenił jako najważniejszy odcinek ekspedycji. "To było bardzo trudne, bo byłem już zmęczony" - przyznał. Trudno było zwłaszcza na odcinku między Władywostokiem a Czytą, gdzie brakowało stacji umożliwiających naładowanie samochodu.
Kamiński opowiadał, jak musiał naładować samochód w tajdze w rejonie Chabarowska i dotarł do osiedla, gdzie były tylko poczta i sklep. Zdołał naładować samochód dzięki uprzejmości kobiety pracującej na poczcie. "Ta droga była możliwa tylko dlatego, że bardzo dużo ludzi mi pomogło" - podkreślił.
Jak relacjonował, w Rosji z taką pomocą spotykał się bardzo często, odmówiono mu naładowania samochodu w dwóch-trzech przypadkach, podczas gdy na terenie Rosji ładował samochód około 80 razy.
Podróżnik pokonywał codziennie w dwóch turach łącznie 200-360 km, dwukrotnie w ciągu doby ładując samochód.
Ideą wyprawy o nazwie "No Trace" było także niepozostawianie w środowisku naturalnym szkodliwych śladów działalności człowieka. Kamiński zabrał w podróż minimalną ilość ekwipunku i wykorzystywał technologie chroniące naturę, jak ekologiczne opakowania, filtr do oczyszczania wody, odzież produkowaną z wykorzystaniem nanotechnologii.
W trakcie podróży najszybciej udawało mu się ładować samochód w Korei Południowej i Japonii, gdzie mógł wykorzystywać standard ładowania pojazdów elektrycznych CHAdeMo. Kamiński jest jednak przekonany, że już za rok-półtora podróż z ładowaniem CHAdeMo z Moskwy do Władywostoku będzie możliwa. Tego rodzaju stacje znalazł w Moskwie i Petersburgu i na trasie między tymi miastami, w Kazaniu i Jekaterynbugu, Tiumeniu, a także - już w Mongolii - w Ułan Bator. Jak opowiadał, planowana jest budowa takiej infrastruktury na odcinku między Władywostokiem i Chabarowskiem.
"Tak naprawdę czas, kiedy ładowałem samochód, był najciekawszy w tej podróży" - mówił podróżnik, podkreślając, że wtedy był czas na spotkania i rozmowy z ludźmi. "Takich spotkań było wiele - z ateistami, ludźmi wierzącymi, z ludźmi od technologii, z takimi, którzy nic o niej nie wiedzą" - opowiadał.
Kamiński jest przekonany, że "samochody elektryczne to przyszłość" i rozważa w przyszłym roku podróż dookoła świata w 80 dni.