Przedstawiciele koncernów motoryzacyjnych, oferujących luksusowe samochody z segmentu Premium mówią, że rynek zwalnia, a we wrześniu liczba zamówień była wyraźnie mniejsza od notowanej w pierwszej połowie roku. Niektórzy upatrują przyczyn w polityce.
Opinia Pawła Miszkowskiego nie jest odosobniona, choć inni przedstawiciele branży zwracają uwagę także na inne czynniki wpływające na wyhamowanie rynku.
- Na pewno widzimy mniejsze zainteresowanie klientów zakupami aut w ostatnich tygodniach. Myślę jednak, że czynników wpływających na takie zachowanie jest więcej niż tylko tocząca się kampania wyborcza. Zmiana polityczna w każdym kraju wywołuje u wszystkich pewną niepewność, ale nie sądzę, że jest to czynnik determinujący. Znaczenia nabierają tu takie czynniki jak: zbliżający się koniec roku kalendarzowego, oczekiwanie na tradycyjne już wyprzedaże roczników czy specjalne promocje uruchamiane w okresie świątecznym - mówi w "PB" Paweł Kacprzyk, prezes spółki Volvo Auto Polska.
Przedstawiciele niektórych marek aut luksusowych z kolei zdecydowanie (na wszelki wypadek?) odcinają się od oskarżania polityki i polityków.
- Nie zanotowaliśmy tendencji spowolnienia sprzedaży samochodów BMW i Mini. Sądzę, że sytuacja polityczna nie ma wpływu na naszą sprzedaż, gdyż klienci postrzegają ją w kontekście obecnej kampanii wyborczej, a wiadomo, że podczas kampanii politycy mówią różne rzeczy. Również napięte stosunki polsko-niemieckie nie mają wpływu na relacje z naszymi klientami i postrzeganie przez nich marki BMW - twierdzi Erich Papke, prezes polskiego BMW.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polityka uderzyła w rynek drogich limuzyn