Dopiero w grudniu amerykański Kongres zadecyduje, czy koncerny samochodowe dostaną miliardy dolarów od podatników. Koncerny samochodowe z Detroit, stolicy amerykańskiego przemysłu samochodowego, przegrały pierwszą rundę walki o pomoc z pieniędzy podatników. W tym tygodniu szefowie General Motors, Forda i Chryslera na posiedzeniach Senatu osobiście przekonywali amerykańskich polityków, że potrzebują natychmiast 25 mld USD pomocy na bieżące wydatki, aby uniknąć plajty.
Z powodu kryzysu sprzedaż w USA spadła w tym roku o 2/5, do poziomu sprzed ćwierć wieku. GM, który co miesiąc traci ponad 1 mld USD trzy tygodnie temu oficjalnie zapowiedział, że może zbankrutować do połowy przyszłego roku. W czwartek kurs akcji GM spadł do poziomu najniższego od 1938 r. Akcje Forda były najtańsze od 27 lat.
Na razie jednak koncerny pieniędzy nie wytargowały. Liderzy Demokratów postanowili, że dopiero w grudniu Kongres zagłosuje w sprawie pomocy publicznej dla motoryzacji. Do 2 grudnia balansujące na krawędzi bankructwa firmy z Detroit mają natomiast przedstawić plan tłumaczący, na co konkretnie chcą wykorzystać pieniądze. Plan ma przekonująco uzasadnić, że dzięki ekstra pomocy firmy na pewno staną się znowu konkurencyjne.
Taka decyzja Demokratów (mających większość w Kongresie) może być zaskakująca: dotąd to właśnie oni naciskali na administrację odchodzącego prezydenta George'a W. Busha, aby jak najszybciej dał koncernom pieniądze z wartego 700 mld USd programu Paulsona. Administracja Busha nie zgadzała się na to, przekonując, iż pieniędzy przeznaczonych na ratowanie systemu finansowego nie należy wykorzystywać na wsparcie przemysłu.
- Po koncernach motoryzacyjnych o pomoc z pieniędzy podatników zaczną się ubiegać firmy z innych branży - przekonywali przedstawiciele administracji Busha. Rzecznik Białego Domu Diana Perino przypominała, że w październiku Kongres postanowił już przyznać koncernom motoryzacyjnym 25 mld USD tanich kredytów na konstrukcję i produkcję aut "ekologicznych" zużywających mało paliwa, podaje "GW".
Bossowie koncernów z Detroit, starając się o pieniądze, popełnili koszmarny błąd wizerunkowy: przylecieli do Waszyngtonu w luksusowych odrzutowcach swoich firm. - Obawiam się, że weźmiecie pieniądze i będziecie robić takie same głupoty jak przez ostatnie 25 lat - zgryźliwie ocenił to republikański senator Michael Capuano. - Takie zachowanie faktycznie trudno będzie wyjaśnić podatnikom - wtórował demokratyczny senator Harry Reid. Niewykluczone, że w zamian za pomoc koncerny będą musiały oddać państwu część swoich akcji, a ich menedżerowie zrezygnują z premii.
Firmy z Detroit już szykują się do kolejnej, grudniowej rundy walki o pieniądze. Wczoraj np. pracownicy GM dowiedzieli się, że koncern szykuje kolejne zwolnienia i ograniczenia w produkcji aut. Paradoksalnie, problemy w USA nie hamują inwestycji GM w innych częściach świata. W Kaliningradzie rosyjska spółka Awtotor uruchomiła produkcję aut Chevrolet Lacetti - najpopularniejszego w Rosji modelu tej marki GM. W montaż chevroletów amerykański koncern i Awtotor zainwestowały 80 mln euro - powiedział przedstawiciel rosyjskiej spółki. To już druga fabryka GM w Rosji.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pomoc dla moto-branży zawieszona