Kierowca teamu Lotus Renault GP, Robert Kubica miał groźny wypadek jadąc z dużą prędkością podczas Rajdu Ronde di Andora
- Było ryzyko, że Kubica straci dłoń, ale udało się tego uniknąć. Operacja była bardzo skomplikowana. Lekarze nastawili kości, połączyli porozrywane żyły, ścięgna oraz mięśnie. Musimy poczekać kilka dni, zanim podejmiemy decyzję w sprawie dalszego leczenia i rehabilitacji. Nie można zresztą wykluczyć kolejnych operacji. Choć mam nadzieję, że rany będą się goić szybko, to pełną sprawność ręki Kubica może odzyskać w ciągu roku, powiedział po zakończeniu zabiegu Rossello.
Prowadzona przez Kubicę Skoda Fabia S2000 wypadła z trasy i z dużą prędkością, przełamując barierkę, uderzyła w mur otaczający kościół. Auto zostało poważnie uszkodzone, a by wydostać z niego polskiego kierowcę ratownicy musieli rozcinać karoserię. Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że obrażenia są poważne.
Eric Boullier, szef zespołu Formuły 1 Lotus Renault, którego kierowcą jest Robert Kubica, przyznał, że obie strony miały świadomość, iż udział w rajdach samochodowych wiąże się z ryzykiem. - To pasja Roberta, nie mogliśmy mu tego zabronić, podkreślił.
- Nigdy nie wpisywaliśmy do kontraktów naszych kierowców klauzuli zabraniającej startów w takich rajdach. To nie nasza polityka, nie nasz styl. Tym bardziej nie mogliśmy uczynić tego w przypadku Kubicy, bo wiemy, że rajdy samochodowe to rzecz bardzo ważna dla Roberta. Coś, co jest częścią jego życia, jego pasją. Obie strony - zespół i Robert - miały świadomość ryzyka. To była nasza wspólna decyzja, powiedział Boullier.
Szef Lotusa Renault nie chce na razie wypowiadać się na temat tego, kto zastąpi Kubicę. Pod uwagę brany jest Bruno Senna, bratanek sławnego Ayrtona oraz Francuz Romain Grosjean.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Robert Kubica w szpitalu po groźnym wypadku na rajdzie