Nowoczesne systemy komputerowe wkrótce pokierują ruchem na polskich trasach. Kiedy przyjedzie autobus, gdzie są korki i jak je ominąć — poinformuje nowy inteligentny system transportu.
Spójny system ma monitorować ruch pojazdów komunikacji miejskiej i sterować sygnalizacją, by bez opóźnień dojechały do celu. Ma też informować kierowców o wypadkach oraz innych utrudnieniach w ruchu i pokazywać, jak je ominąć.
"Celem jest takie zarządzanie pojazdami, ładunkami i trasami (…) które umożliwi poprawę bezpieczeństwa, zmniejszenie zatłoczenia, skrócenie czasu przejazdu i ograniczenie zużycia paliwa" — napisano w jednym z unijnych programów.
Bruksela planuje wdrożenie wielu nowych programów, które usprawnią poruszanie się po europejskich drogach i sprawią, że transport będzie bardziej przyjazny środowisku.
Jak pisze "Puls Biznesu" dotychczasowe wdrożenia ITS w Europie spowodowały zwiększenie przepustowości sieci o 20 proc., a w USA i Kanadzie przyniosły zmniejszenie nakładów na infrastrukturę transportową nawet o 30-35 proc.
— W Polsce inteligentne systemy transportowe wprowadzono w kilku miastach, ale problem polega na tym, że są one od siebie niezależne i nie mogą współpracować. Ministerstwo chce opracować strategię, która pozwoli wdrożyć spójny, kompatybilny model dla całego kraju — mówi dziennikowi Krystian Warda, odpowiedzialny w resorcie za informacje o przetargu.
Jeden z modeli wprowadzono na przykład w Trójmieście. Nosi nazwę... UTOPIA. To skrót angielskiego Urban Traffic Optymisation by Integrated Automation. Monitorowane są pojazdy komunikacji publicznej (a także medyczne, strażackie i policyjne). System analizuje, czy jadą zgodnie z planem i tak synchronizuje światła na skrzyżowaniach, by kierowcy nadrobili ewentualne spóźnienie.
Ważne jest tu uprzywilejowanie aut komunikacji publicznej. Bruksela zresztą stara się promować transport publiczny jako mniej szkodliwy dla środowiska. Ale także dla kierowców aut osobowych i ciężarówek ITS może być pożyteczny - czytamy w "Pulsie Biznesu".
Na autostradzie A4 z Wrocławia do Nogowczyc wdrożono tzw. znaki zmiennej treści, które mają informować kierowców o warunkach pogodowych, dopuszczalnej prędkości, wypadkach, korkach i możliwości ich ominięcia. System na 130-kilometrowym odcinku kosztował 6 mln EUR.
Ile będzie kosztował kompatybilny model dla całej Polski, tego jeszcze nie wiadomo.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rząd chce ukręcić bat na korki