Trwa pogotowie strajkowe w tyskiej fabryce Fiata. Solidarność domaga się podwyżki o 1000 zł brutto i nie zgadza się na proponowaną zmianę systemu pracy.
Wanda Stróżyk z zakładowej Solidarności, twierdzi, że porozumienie płacowe, osiągnięte niedawno z dyrekcją tyskiej fabryki pozostaje ważne, pomimo zastrzeżeń, że strony włoskich władz koncernu.
- Lada dzień ma zapaść decyzja, co zrobi związek, gdyby pracodawca nie zasiadł jednak do rozmów - mówi Stróżyk, która poinformowała wnp.pl, że wstępnie aktualny jest termin odpowiedzi do piątku. Nie ma mowy o straszeniu, ale rozważa się przeprowadzenie wśród załogi referendum strajkowego. Ludzie nie chcą słyszeć o systemie pracy, obejmującym zmiany w dni wolne.
Solidarność, która w tyskiej fabryce, wg Stróżyk, liczy ok. 1000 członków czuje się coraz mocniejsza, a liczy na solidne poparcie wśród pracowników. Ma poważne zastrzeżenia do pracodawcy, któremu zarzuca utrudnianie prowadzenia sporu i działalności związkowej. Rozważa nawet zgłoszenie tego do prokuratury. To rozstrzygnie się w najbliższych dniach o ile dyrekcja nie przystąpi do negocjacji - wynika ze słów Wandy Stróżyk. Szefowa zakładowej Solidarności zaprzecza, jakoby potwierdzone były informacje o zagrożeniu wyprowadzeniem części produkcji Pandy z Tychów. - Nie było takiej informacji - mówi Stróżyk.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: "S" w Fiacie: nie wiemy nic o wyprowadzaniu Pandy