Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
W poniedziałek i wtorek przed siedzibami Fiata w Bielsku-Białej i w Tychach odbyły się pikiety zorganizowane przez „Solidarność”.
Stróżyk: - Od wielu miesięcy zarząd tylko pozoruje negocjacje. Najwyraźniej chcą nas i całą załogę sprawdzić, czy potrafimy się zmobilizować i walczyć o nasze prawa. 1000 zł podwyżki dla pracowników, to wcale nie jest "śmieszna" kwota w sytuacji drastycznych podwyżek żywności i mediów.
Wanda Stróżyk podkreśliła, że pieniądze w spółce są, ale nie trafiają do pracowników, tylko do zarządu w formie bardzo wysokich premii. - Mam nadzieję, że determinacja załogi pobudzi pracodawcę do poprawy wynagrodzeń - mówiła przewodnicząca "S" w Fiacie.
Zdaniem związkowców pracodawca robi wszystko, by nie doprowadzić do podpisania porozumienia płacowego. W trakcie pikiet związkowcy podkreślali, że plan urlopów nie został jeszcze przygotowany i apelowali do pracowników, by w Wielki Piątek brali urlopy na żądanie lub przyłączyli się do akcji oddawania krwi. Konflikt w Fiacie dotyczy również zmianowego systemu pracy i utrudniania działalności związkowej.
Ryszard Drabek, wiceprzewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" zwrócił się do pracowników, by nie bali się walczyć o swoje prawa. - Kropla drąży skałę. Jak będzie was dużo, to zarząd będzie się musiał ugiąć - mówił.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: "Solidarność" Fiata podsumowała dwa dni protestu