Załoga polskiego Fiata została poinformowana, że premier nie ma wpływu na szefa resortu Skarbu Państwa, który ma decydujący głos w sprawie prywatyzacji zakładów FAP.
Wiceprzewodniczący tyskiej "Solidarności" zwrócił się do premiera o pomoc po tym, jak Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało, że uznaje się za niekompetentne do oceny prywatyzacji FAP, nie zna krytycznego raportu NIK oraz wyników postępowania w tej sprawie prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie.
W odpowiedzi radca generalny Kancelarii Premiera odpisał związkowcowi, że "prezes Rady Ministrów nie jest organem wyższego stopnia wobec ministra, a co za tym idzie - nie posiada uprawnień do ingerowania w toczące się postępowania administracyjne, władczego wpływania na ich przebieg lub decydowania o tym, czy organ wydal właściwą lub sprzeczną z prawem decyzję" - cytuje dziennik.
W piśmie zasugerowano też, że skoro przedstawiciel "Solidarności" podejrzewa popełnienie przestępstwa przez urzędników, powinien zawiadomić policję lub prokuraturę. Zdaniem Pollaka odpowiedź ta jest kuriozalna, bo wynika z niej, że na działania ministra większy wpływ niż jego zwierzchnik mają organy ścigania.
Maciej Wewiór, rzecznik prasowy ministra Skarbu Państwa, uważa, że choć w sensie formalnym odpowiedź z Kancelarii Premiera jest prawidłowa, to jednak niepełna. - Minister jest członkiem zespołu stworzonego przez premiera, który kieruje pracami Rady Ministrów. Minister realizuje politykę rządu. Sądzę, że w każdym wypadku premier może go poprosić o zajęcie się jakąś sprawą - tłumaczy w "Rzeczpospolitej" rzecznik.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Solidarność Fiata: Premier bezradny wobec podwładnych?