Największe samochodowe rynki świata odnotowują spadki. Drożejące ropa i kredyty oraz spowolnienie tempa gospodarki światowej zniechęcają klientów.
Eksperci tłumaczą tę sytuację drożejącą ropą naftową, spowolnieniem tempa gospodarki światowej, trudniejszym dostępem do kredytów i niepewnością konsumentów o ich los - rosną koszty utrzymania i groźba utraty pracy. To sprawiło, że producenci samochodów chcieliby jak najszybciej zapomnieć o sprzedaży w maju.
Kłopoty producentów aut nie ograniczają się do USA. - Pod koniec kwietnia polscy dealerzy zaczęli sygnalizować, że odwracają się klienci indywidualni - mówi Wojciech Drzewiecki, szef Samaru. - Teraz niepokojące informacje spływają też od leasingodawców. Jeżeli od nowych aut odwrócą się indywidualni klienci i instytucje, rynek padnie - komentuje Drzewiecki.
Na razie jednak Samar podtrzymuje prognozę 15% wzrostu rynku w tym roku. - Wciąż wierzę bowiem, że sytuacja się odwróci. Pytanie, jak liczyć te 15%. Jeśli od sprzedaży, w całym roku - powinno być 340 tys., jeśli od rejestracji - 320 tys. - wylicza Drzewiecki, w rozmowie z "Rz".
Niemcy - największy rynek w Europie - zmalał w maju o 6% na skutek rosnących cen paliw i opóźniania się decyzji rządu o nowym podatku rejestracyjnym zależnym od emisji spalin.
We Włoszech sprzedaż nowych pojazdów zmalała o prawie 20%. W Hiszpanii spadek sięgnął niemal czwartej części. Tylko Francja była wyjątkiem: tam rynek poprawił się o 7,1%.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sprzedaż aut - zapaść?